Jednak mimo, że hotele są pełne, to mieszkańcy mówią, że brak turystów ma zły wpływ na rozwój gospodarczy miasteczka. Birka Weinert, studentka, która sprzedaje pamiątki, mówi, że interes w ogóle się nie kręci, ale to ważne by spotkanie G8 się odbyło. - Większość moich przyjaciół uważa, że to bardzo ważne by politycy się spotkali i porozmawiali - mówi Weinert. Malarz Detlev Brzoska uważa natomiast, że na spotkaniu najbardziej cierpią lokalne sklepy. - Opinie są podzielone. Niektórzy sprzedawcy, których znam, cierpią na brak klientów, ponieważ jest tu teraz więcej dziennikarzy i policjantów niż turystów. Żaden reporter albo policjant nie będzie kupował ubrań, ponieważ mają inne rzeczy na głowie, niż robienie zakupów - zauważa Brzoska. Podczas gdy mieszkańcy Kuehlungsborn powoli przyzwyczajają się do najazdu międzynarodowych mediów, niemieckie władze niepokoją się o coś innego. Policjanci w regionie zostali postawieni w stan najwyższej gotowości na wypadek protestów oraz możliwych ataków ze strony lewicowych ekstremistów potępiających politykę państw G8.