Kiedy Brytyjczyk Kevin Duckett rozpoczynał przeczesywanie pola w okolicy miasteczka Market Harborough, w centralnej części Anglii z pomocą wykrywacza metalu, tak jak robił to dziesiątki razy wcześniej, na pewno nie spodziewał się, że znajdzie coś takiego. - Początkowo myślałem, że to pognieciony kawałek folii aluminiowej z ciasta marki Mr Kipling z lat 70. albo pozłacane naczynie na mleko - opowiada w wywiadzie dla tabloidu "The Sun". - Sygnał był naprawdę silny, więc od razu zacząłem kopać. Wyciągnąłem coś metalowego, mocno zabrudzonego ziemią. Było schowane tak, jakby ktoś celowo to tam zakopał. Po usunięciu brudu Duckett zorientował się szybko, że nie jest to ani folia z gotowego wyrobu cukierniczego, ani fragment dzbanka. Była to wysoka na około 10 cm figurka ze szczerego złota przedstawiająca monarchę w koronie, dzierżącego berło i jabłko. Jako miłośnik historii Brytyjczyk zorientował się, co właśnie znalazł na błotnistych obrzeżach Market Harborough. - Widziałem repliki tej figurki kilka razy na YouTube, a sam wizerunek jest mi dobrze znany, ale nie byłem do końca pewien - mówi poszukiwacz. - Od razu pojechałem do muzeum, żeby się upewnić. Wchodząc do środka, zobaczyłem w korytarzu dokładną replikę tego, co trzymałem w ręku i już wiedziałem. Po wstępnych oględzinach eksperta okazało się, że ekscytacja Ducketta była w pełni uzasadniona - figurka była zaginionym od 400 lat drogocennym fragmentem korony króla Anglii Henryka VIII. W 1649 roku po wojnie domowej Oliver Cromwell zakazał monarchii i nakazał ściąć, jak się wtedy wydawało ostatniego, brytyjskiego króla Karola I Stuarta. Następnie polecił zniszczyć wszystkie insygnia jego władzy. Korona należąca niegdyś do Henryka VIII miała miała zostać przetopiona, przebita na monety i wprowadzona do obiegu jako zwyczajny pieniądz, zaś klejnoty, którymi była wysadzona, sprzedane. Ceremonialne i warte fortunę nakrycie głowy towarzyszyło legendarnemu monarsze podczas jego koronacji w 1509 oraz ślubu z Anną z Klewe w 1540. Potem było przekazywane w rodzinie królewskiej, aż trafiło w ręce Karola I Stuarta. Historycy podejrzewają, że figurka mogła celowo zostać oderwana od korony i ukryta przed ludźmi Cromwella albo zwyczajnie odpaść podczas transportu. - To wspaniała wiadomość, że po wiekach spokojnego snu w angielskiej ziemi, ten złoty skarb raz jeszcze ujrzał światło dzienne - komentuje w poetyckim tonie Lucy Worsley z fundacji Historic Royal Palaces. - Sama myśl o tym, że przeleżała w błocie setki lat i mogła tkwić tam nie wiadomo jak długo, jeży włosy na głowie. Klejnot trafił do zbiorów British Museum, gdzie wyceniono go na 2 mln funtów, czyli w tym momencie jakieś 10 mln 200 tys. polskich złotych. Ile z tego dostanie znalazca? Tego nie ujawniono, ale na pewno może liczyć na sowite wynagrodzenie.