Kilka dni temu ministerstwo skierowało projekt do konsultacji z Polską Izbą Informatyki i Telekomunikacji, w sprawie zapewnienia bezpieczeństwa w sieci. Oprócz przechwytywania i odczytu wszystkich transmisji, MSWiA chciałoby też mieć możliwość rejestracji i archiwizowania korespondencji elektronicznej. Według twórców rozporządzenia, koszty tego działania w całości mieliby ponosić dostawcy usług internetowych. Skandal to jedno z najłagodniejszych określeń jakie można usłyszeć na ten temat. Co ciekawe rozporządzenie dotyczy prawa telekomunikacyjnego i - jak twierdzi wiceprezes Urzędu Regulacji Telekomunikacji Marek Rusin - jest to jedynie realizacja jednego z przepisów. Według projektu, pełną kontrolę nad Internetem miałyby sądy, prokuratura oraz służby MSWiA, MON i Ministerstwa Finansów. Według posła komisji łączności Karola Działoszyńskiego, rozporządzenie o ogólnej kontroli Internetu nie ma szans. Jednak to nie MSWiA ma określić warunki kontroli, ale resort łączności. MSWiA po prostu zaproponowało swój projekt, a resort łączności idąc na łatwiznę przesłał projekt do konsultacji. Szef MSWiA unika komentarzy na ten temat.