Jak powiedział w poniedziałek PAP odpowiedzialny za zakupy uzbrojenia wiceszef MON Waldemar Skrzypczak, do 11 września firma miała uruchomić usługę rozpoznania terenu w Afganistanie, ale tak się nie stało. - W związku z tym 13 września nakazałem rozpoczęcie procedury zerwania umowy - powiedział Skrzypczak. Formalne pismo został wysłane w piątek. System Aerostar nigdy nie został przyjęty Dostawcę bezzałogowców średniego zasięgu MON wybrał w lutym 2010 r. w ramach tzw. pilnej potrzeby operacyjnej. Postępowanie wygrał system Aerostar produkowany przez Aeronautics (pokonał dwa inne izraelskie przedsiębiorstwa: Israel Aerospace Industries i Elbit). Za 89 mln zł Aeronautics miało dostarczyć dwa zestawy po cztery statki powietrzne oraz po dwie naziemne stacje kontroli lotów. System jednak nigdy nie został przyjęty na wyposażenie polskiej armii, nie spełniał wszystkich wymagań nabywcy - m.in. brakowało automatycznego systemu startu i lądowania. Jako rozwiązanie tymczasowe od wiosny 2011 r. jeden zestaw Aerostarów, obsługiwanych przez wynajętą przez Aeronautics firmę, wykonywał zadania rozpoznawcze na rzecz polskich żołnierzy w Afganistanie. W styczniu 2012 r. bezzałogowce zostały jednak spakowane do kontenerów, chociaż równocześnie firma zaproponowała, że bezpłatnie dostarczy wojsku trzeci zestaw Aerostarów. Jak mówił Skrzypczak, MON chce teraz odzyskać pieniądze wypłacone Aeronautics oraz wyegzekwować kary umowne. W maju Bal informowała, że na konto Aeronautics wojsko przelało 30,3 mln zł, a pieniądze te są objęte gwarancją bankową. Siemoniak: Cena nie może być jedynym kryterium Do sprawy wieczorem odniósł się szef MON Tomasz Siemoniak. - Nie mieliśmy wątpliwości, że trzeba zakończyć i przeciąć tę sprawę. To niestety przykład, że cena nie może być jedynym kryterium przy przetargu (odbył się on w drodze aukcji elektronicznej). Firma podała najniższą cenę, ale niestety nie była w stanie zrealizować zamówienia - napisał na swoim profilu na Facebooku. - Sprawa dotyczyła bezzałogowców do Afganistanu. Nad docelowym programem wyposażenia armii w drony pracujemy zupełnie inaczej, będziemy szukać strategicznego partnera w świecie z gwarancją własnego rządu, a ze swojej strony włączymy szeroko polskie firmy i ośrodki naukowe - zadeklarował Siemoniak. Natomiast proszący o zachowanie anonimowości urzędnik MON powiedział PAP: - Przedstawiciele rządu izraelskiego od dawna byli uprzedzani o istniejących problemach i naszym niezadowoleniu z usługi. Dziwili się wręcz decyzji strony polskiej. Nie dawali autoryzacji dla tej firmy. Inspektorat Uzbrojenia MON prowadzi obecnie badania rynku, przed przetargami na kolejne bezpilotowce. Skrzypczak zapowiedział w poniedziałek, że zostaną one ogłoszone w przyszłym roku. Jego zdaniem wojsku brakuje bezzałogowych maszyn zdolnych do przenoszenia uzbrojenia.