Już w drodze do Iraku okazało się, że w polskim kontyngencie zdarzają się kradzieże. Potem w drodze do swojej irackiej siedziby Polakom zgubiło się kilka wozów bojowych. Na miejscu jeden z żołnierzy załamał się psychicznie i został odesłany do domu. Najgłośniejszy był jednak ostatni "wypadek przy pracy". Kilku podchmielonych polskich żołnierzy postanowiło poszaleć wojskową ciężarówką po pustyni i spowodowali kraksę. Czy to wszystko znaczy, że w polskim kontyngencie dzieje się coś niedobrego? Minister obrony twierdzi, że wszystko jest w porządku. - Kiedy jest 2400 ludzi, często w ekstremalnym warunkach, to zdarzają się i muszą się zdarzyć różnego rodzaju incydenty, bo działa prawo wielkich liczb - mówi RMF Jerzy Szmajdziński. Prawo wielkich liczb oznacza w tym przypadku, że polscy dowódcy nie zamierzają podejmować żadnych specjalnych kroków dyscyplinujących wobec naszych żołnierzy w Iraku. Ale oprócz prawa wielkich liczb będzie też prawo wielkich liter. Minister Szmajdziński zapowiedział bowiem powiększenie wielkości identyfikatorów naszych żołnierzy i ich sprzętu. Chodzi o to, żeby Irakijczycy nie mylili Polaków z Amerykanami.