- Wierzę, że większość Polaków przebywających na Wyspach wróci do domu. Ale gdyby tak się nie stało, to możemy mieć problem z rozwojem gospodarki i demograficzny - mówi ekonomista prof. Witold Orłowski, b. doradca prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Rozwojowi gospodarczemu nie sprzyja więc duża liczba emigrantów. W Polsce jest coraz więcej wolnych miejsc pracy, ale brakuje chętnych - to wszystko bardzo spowalnia rozwój firm. Co więcej, osoby, które zostały naciskają na wzrost płac, bo wiedzą, że ich niewiele. Wynagrodzenia rosną, a to jest jednym z czynników wywołujących inflację. Gdyby było u nas więcej pracowników, presja na podwyższanie pensji byłaby słabsza - podaje "Metro". Obecnie pracuje zaledwie 58 proc. dorosłych Polaków, więc w interesie nas wszystkich jest powrót emigracji z Wysp. Wysoka inflacja to wolniejszy rozwój gospodarczy. Niektórzy boją się o to, kto będzie pracował na nasze emerytury, skoro tak wielu Polaków zdecyduje się zostać za granicą. Socjologowie badający polską emigrację ostrzegają, że wróci najwyżej jedna trzecia. Można się zastanawiać, czy są w ogóle jakieś korzyści z emigracji. Okazuje się, że tak. Polacy uczą się właśnie na Wyspach funkcjonowania jednej z najstarszych gospodarek rynkowych. Uczą się, że każdy sam powinien zadbać o siebie. Gdy wrócą do Polski, to przyjadą z tymi cennymi nawykami. Nie będą czekać, aż im ktoś coś da.