- Mimo że kibicowałem Zemanowi, mój odwieczny rywal wie, że do śmierci pozostanę jego wrogiem - mówił z uśmiechem na wspólnej konferencji prasowej Vaclav Klaus. Ustępujący prezydent zapewnił, że weźmie udział w zaprzysiężeniu nowego szefa państwa 8 marca i "osobiście przekaże mu obowiązki służbowe", a 7 marca - w ostatnim dniu swojej prezydentury - złoży razem z Zemanem wieniec na grobie pierwszego prezydenta Czechosłowacji Tomasza Garrigue Masaryka (1850-1937). Podczas spotkania na praskim Zamku obaj prezydenci nie szczędzili sobie komplementów. Zeman podziękował Klausowi za poparcie udzielone podczas kampanii prezydenckiej. - Tylko osobowości wielkiego formatu potrafią zdobyć się na wsparcie przeciwnika o innych poglądach. Politycy bez wyrazu popierają jedynie tych, z którymi się zgadzają - mówił Zeman. Potrafili zachować wzajemny szacunek i respekt Zdaniem czeskich mediów, obaj politycy mimo istotnych różnic światopoglądowych potrafili zachować wzajemny szacunek i respekt. W latach 1988-2002 funkcjonowała w Republice Czeskiej tzw. umowa opozycyjna, w której ramach mniejszościowy rząd socjaldemokratów z Zemanem jako premierem korzystał z parlamentarnego poparcia prawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) w zamian za powierzenie kierującemu nią Klausowi fotela przewodniczącego Izby Poselskiej. Klaus poparł również Zemana w niedawnych wyborach prezydenckich. Przed drugą turą, z udziałem także lidera współrządzącego obecnie centroprawicowego ugrupowania TOP 09 Karla Schwarzenberga, nie taił, że chciałby, aby jego następcą został człowiek, który rozumie Czechów i całe życie przeżył w kraju. Przemilczał przy tym, że powodem ponad 40-letniej emigracji Schwarzenberga było wprowadzenie ustroju komunistycznego. Do kampanii włączyła się również rodzina Klausa. Jego syn Vaclav, dyrektor prestiżowego praskiego gimnazjum, nagłośnił fakt, że teść Schwarzenberga był nazistą. Z kolei żona Klausa Livia podkreśliła, że "pierwsza dama, Therese z domu Hardegg, nie zna języka czeskiego". Wkrótce po ogłoszeniu wyniku wyborów Klaus nie zawahał się stwierdzić, że "prawda i miłość nareszcie zwyciężyły nad kłamstwem i nienawiścią". "Zemana się nie obawiam. Przecież nie gryzie" W chłodnym tonie przebiegło natomiast wtorkowe spotkanie Zemana z premierem Petrem Neczasem. Szef rządu zadeklarował, że "nie zamierza dzielić się z mediami wynikami spotkania". - Zemana się nie obawiam. Przecież nie gryzie- stwierdził żartobliwie Neczas, dodając, że "zamierza zachować poprawne stosunki z prezydentem elektem". - Będę patrzył temu rządowi na ręce. Będę brał udział w jego posiedzeniach - oświadczył Zeman. - Było to poprawne, robocze spotkanie. Różnice poglądów między prezydentem i premierem są czymś normalnym w demokratycznym systemie sprawowania władzy. Wierzę jednak, że zarówno ja, jak i pan Zeman nie chcemy przedterminowych wyborów - skwitował spotkanie premier Neczas. Zeman należy do najostrzejszych krytyków gabinetu Zeman należy do najostrzejszych krytyków gabinetu i jest zwolennikiem przedterminowych wyborów parlamentarnych. Początkowo zapowiadał, że rozważy, czy konstytucja zezwala mu na odwołanie premiera bez uprzedniej zgody deputowanych, co wprawiło w osłupienie Neczasa i czeskich prawników. W następstwie krytyki Zeman wycofał się z tego pomysłu. Zdaniem Zemana, rząd Neczasa nie jest "de facto rządem, który zrodził się w wolnych wyborach parlamentarnych", ponieważ współtworzące go liberalne ugrupowanie LIDEM powstało w wyniku rozłamu w jednej z frakcji Izby Poselskiej i tym samym nie dysponuje mandatem wyborczym. Dlatego prezydent elekt, który zamierza spotkać się w tym tygodniu z liderami wszystkich partii reprezentowanych w parlamencie, zapowiedział, że zignoruje szefową LIDEM, wicepremier Karolinę Peake.