Sędzia prowadził rozprawę przeciwko Microsoftowi bazując na swoim opracowaniu z listopada 1999 roku. W dokumencie tym stwierdza, że Microsoft wykorzystując swoją pozycję monopolisty zaangażowany był wielokrotnie w działania wymierzone w konkurencję. W związku ze stosowaniem takich właśnie praktyk w 1998 roku korporacja została pozwana przed sąd przez rząd USA oraz dziewiętnaście stanów. Sędzia Jackson dokładnie określił wykroczenia Microsoftu i zdefiniował kroki mające na celu wprowadzenie restrykcji dotyczących pozycji korporacji na rynku. Na razie nie wiadomo, jaka kara spotka koncern. W grę wchodzi zarówno rozbicie firmy na mniejsze spółki - jak i udostępnienie kodu źródłowego legendarnego już systemu operacyjnego Windows. Póki co - przedstawiciele Microsoftu już zapowiedzieli apelację od wyroku. Zważywszy na kaliber sprawy - wiadomo już, że nieprędko poznamy jej ostateczny werdykt. Anonimowe źródła zbliżone do sprawy twierdzą, że niedzielne rozmowy w Chicago pomiędzy Microsoftem i stroną rządową zakończyły się niepowodzeniem, gdyż korporacja nalegała na przyjęcie jej propozycji ugody (a nie po rzekomej kłótni pomiędzy obiema stronami). Szef Microsoftu Bill Gates oświadczył w sobotę: "Sfinalizowanie ugody wydaje się niemożliwe, gdyż Departament Sprawiedliwości i władze stanowe zajmują odmienne stanowiska. Ich żądania doprowadziłyby albo do upadku korporacji, albo do ekstremalnych ustępstw ze strony Microsoftu." Gates nie poinformował o szczegółach oferty ugody przygotowanej przez Microsoft. W wywiadzie udzielonym dzisiejszemu "Wall Street Journal" Gates powiedział, że "niezależnie od decyzji Jacksona, Microsoft nie zaprzestanie integrować internetu w systemie operacyjnym Windows" (kwestia ta jest jednym z podstawowych zarzutów przedstawionych korporacji). - Sędziowskie oświadczenie jest tylko kolejnym krokiem w procesie i nie będzie miało większego wpływu na to, co robimy - dodał Gates. Richard Blumenthal, prokurator generalny Connecticut, który odrzucił propozycje ugody przedstawione przez Gatesa stwierdził, że "rozbieżności stanowisk pomiędzy rządem i stanami są nieznaczne w porównaniu stanowisk państwa i Microsoftu".