Michnik nie ma już wątpliwości, że propozycja korupcyjna złożona mu przez znanego producenta filmowego jest związana z ustawą medialną forsowaną przez rząd. Szczegóły tej ustawy Michnik najprawdopodobniej załatwiał bezpośrednio z premierem Leszkiem Millerem. Przyznał się też do czegoś, co stało się w trakcie rozmów o kształcie ustawy o radiu i telewizji: - Ja się dałem zmanipulować. - Komu się pan dał zmanipulować? - pytał poseł Rokita. Adam Michnik w odpowiedzi na jego pytanie ostrzegł jednak: - Doświadczenie życiowe radzi, żeby być bardzo ostrożnym z wyciąganiem ostatecznych wniosków, którymi żywego człowieka można zabić i o tym wiemy. Przerwy w zeznaniach studzą gorącą atmosferę konfrontacji. - Dali mi instrukcje moi koledzy redakcyjni, że jak już zanadto będę się spieszył z odpowiedzią, żebym pomyślał o czymś przyjemnym, policzył do 10 i wtedy odpowiedział. To teraz odpowiadam - mówił. Tu Michnik tłumaczył, że od 18 lipca ubiegłego roku wiedział, że konfrontacja u premiera Millera z Lwem Rywinem jest nieuchronna: - Myślę, że jak najszybciej trzeba ustalić jasne reguły stanowienia prawa i potem konsekwentnie ich przestrzegać, a także nie mylić płaszczyzn towarzyskich z płaszczyzną urzędową - tak ocenia to szef komisji śledczej, Tomasz Nałęcz. Zeznania Michnika dowodzą, jak te dwie płaszczyzny są w Polsce pomieszane. Dziś redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" jest po raz kolejny przepytywany o te zakulisowe gry, które miały na celu zmianę treści niekorzystnych dla wydawcy Gazety zapisów w nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Na razie Adam Michnik powtarza swoje wcześniejsze sensacyjne wypowiedzi, jak to jednym telefonem do premiera 16 lipca ubiegłego roku, czyli w dzień po przyjściu Rywina do Agory wstrzymał rozpatrywanie przez rząd spornej poprawki do ustawy medialnej. Jeszcze raz przypomniał, że to Aleksandra Jakubowska zadzwoniła do Wandy Rapaczyńskiej, szefowej Agory, mówiąc, że rząd chce przyjąć poprawkę i tylko Adam Michnik mógłby załatwić przełożenie tego terminu. Tym samym Rywin dostał czas na działanie. - Usłyszała ona prośbę, żebym w jakiejś formie prosił premiera, by jeszcze raz tej sprawie się przyjrzeć, bowiem ustawa jest jeszcze jakby niegotowa - mówił Michnik. Tak się też stało. Michnik zadzwonił do Millera i powiedział, że ta poprawka nie podoba się Agorze i rząd przepisu nie uchwalił. Zdjęto go po prostu z porządku obrad. Fakt, że 16 lipca poprawka miała być przyjęta przez rząd została dziś potwierdzona dowodem. Są na to dokumenty z Centrum Informacyjnego Rządu. O to dlaczego redaktor naczelny "GW" nie poinformował podczas telefonicznej rozmowy premiera o propozycji Rywina spytał Bogdan Lewandowski (SLD). Ta rozmowa odbyła się 15 lipca ub.r., po tym, jak prezes Agory Wanda Rapaczyńska - powołując się na rozmowę z Aleksandrą Jakubowską - poinformowała Michnika, że rząd zamierza zająć się autopoprawką do noweli ustawy o rtv już 16 lipca. - Oczywiście, że podjąłem decyzję, żeby z premierem rozmawiać na ten temat. I od pierwszej chwili było dla mnie kompletnie oczywiste, że to nie jest rozmowa na telefon, że w tej sprawie ja muszę się z premierem po prostu spotkać - powiedział Michnik. Dodał, że do tego stopnia uważał za niestosowne, aby premierowi mówić o propozycji Rywina przez telefon, że podczas wczorajszych zeznań w pierwszej chwili ulokował tę telefoniczną rozmowę z premierem w dniu 13 lipca. - Byłem w szoku bezpośrednio po tym, jak mi pani prezes Wanda Rapaczyńska opowiedziała o swojej rozmowie z panem Lwem Rywinem (co miało miejsce 15 lipca - red.). Nie wierzyłem w to, żeby premier z tym mógł mieć coś wspólnego, bo to by było działanie głupie, samobójcze i niegodne, a o żadne z tych działań pana premiera nie podejrzewałem - podkreślił Michnik. Powiedział, że i wcześniej i później komunikował się z premierem, a rozmowy na temat nowelizacji ustawy nie były głównym tematem ich spotkań, które poświęcone były przede wszystkim integracji Polski z UE. Rozmowa telefoniczna z premierem była skrótowa, bo - jak powiedział Michnik "wedle jego pamięci i intuicji" - Miller "nigdy nie wdawał się w detaliczne spory o kształt ustawy". - Być może dlatego, że wiedział, że rozmowa ze mną na ten temat jest stratą czasu. Ale ja odnosiłem wrażenie, że - tak jak ja określiłem swoją rolę jako listonosza - tak rola pana premiera w znacznej mierze sprowadzała się do tego, że te papiery, które otrzymywał od różnych nadawców, m.in. od Agory, po prostu przekazywał swoim współpracownikom z zaleceniem, aby w tych punktach, które są kontrowersyjne, szukać i znajdować rozwiązania zadowalające wszystkich zainteresowanych - powiedział Michnik. Dodał, że nigdy nie miał wrażenia, iż premier posiadał detaliczną wiedzę o zapisach nowelizacji ustawy o rtv i nigdy premier nie dał mu odczuć, że się wgłębia w te szczegóły. - Nie miałem żadnego powodu, aby przez telefon informować pana premiera o tak horrendalnej sprawie i myślę, że pan premier by uznał, że ja zwariowałem, że mu o tym przez telefon mówię - ocenił Michnik. Dodał, że w żaden sposób nie łączył z propozycją Rywina tego, że ostatecznie rząd nie zajął się autopoprawką 16 lipca. - Przeciwnie odnosiłem wrażenie, może mylne, że rząd dąży - przynajmniej tak premier deklarował - do szybkiej finalizacji. A szybka finalizacja, jak wtedy się wydawało moim koleżankom i kolegom z Agory, to taka finalizacja, która będzie oznaczała, że powstanie projekt niekompromisowy, nie realizujący oczekiwań prywatnych nadawców. Tak to wtedy rozumiałem - dodał Michnik. Naczelny "Gazety Wyborczej" powiedział, że prezes Agory Wanda Rapaczyńska usłyszała od b. wiceminister kultury Aleksandry Jakubowskiej prośbę, by Michnik poprosił premiera, aby jeszcze raz przyjrzeć się autopoprawce do nowelizacji ustawy o rtv, gdyż nie jest ona jeszcze gotowa. Rozpoczął dzisiejsze zeznania od precyzowania swoich wczorajszych wypowiedzi. Poinformował komisję, że porozumiał się z Rapaczyńską w sprawie okoliczności jej relacji z rozmowy z Jakubowską przed 16 lipca ub. roku. Wczoraj zeznał, że prawdopodobnie 13 lipca (potem mówił o 15 lipca) prezes Agory poinformowała go w rozmowie telefonicznej, że Jakubowska powiedziała jej, iż autopoprawka, którą jej przedstawia, "to jest ostateczna decyzja premiera, i że w tej postaci stanie na posiedzeniu rządu 16 lipca". Jak wyjaśnił dzisiaj Michnik, Rapaczyńska usłyszała prośbę, by on "w jakiejś formie prosił premiera, by jeszcze raz tej ustawie się przyjrzeć, bowiem ustawa jest jeszcze jakby niegotowa". - I istnieje, jak zrozumiałem, ryzyko, że w tej niegotowej postaci (ustawa) stanie na Radzie Ministrów - dodał. Michnik zadzwonił w tej sprawie do premiera Leszka Millera. Poinformował też, że przypadkowo świadkiem jego rozmowy telefonicznej z premierem, która miała miejsce 15 lipca ub. roku, był jego przyjaciel, reżyser Andrzej Titkow. Przyznał, że pomylił szczegóły dotyczące tej rozmowy. Jak wyjaśnił, po uzyskaniu informacji od Wandy Rapaczyńskiej zadzwonił jeszcze z redakcji do sekretariatu premiera i poprosił o kontakt. Natomiast premier oddzwonił znacznie później, gdy Michnik był już w swoim mieszkaniu. - To już opiera się o tragifarsę. Nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać, słuchając tego wszystkiego. - tak Jakubowska komentuje wczorajsze zeznania Michnika. Bardzo się cieszę z nagłego odzyskania pamięci przez pana redaktora Michnika. Okazuje się, że wiele miesięcy wytrwałego treningu przynosi rezultaty, tylko że ja sobie nic nie przypominam z tych rzeczy, o których on mówi, a które mnie dotyczą. Redaktor naczelny "GW" poinformował też, że autoryzując protokół z wczorajszych zeznań zorientował się, iż błędnie zeznał, iż o fakcie nagrania rozmowy z Rywinem premier dowiedział się przed konfrontacją, a nie w jej trakcie, 22 lipca wieczorem. - Precyzuję i prostuję swe wczorajsze zeznania, że w trakcie konfrontacji, (premier) w tym samym momencie co Lew Rywin usłyszał z moich ust, że ta rozmowa została nagrana - powiedział. Zbigniew Ziobro (PiS) ujawnił dzisiaj, że 22 lipca 2002 r. o godz. 12.16, czyli już po rozmowie Adama Michnika i Lwa Rywina, w ministerstwie kultury przygotowano projekt autopoprawki całkowicie odzwierciedlający żądania Agory, który jednak nigdy do spółki nie trafił. - To bardzo ciekawe - zareagował Adam Michnik, a gdy szef komisji Tomasz Nałęcz zapytał, kogo naczelny "GW" poinformował tamtego dnia, przed wieczorną konfrontacją u premiera, że nagrał rozmowę z Rywinem - poprosił o dłuższy czas na odtworzenie sobie tego w pamięci. Ziobro, pytając o szczegóły kontaktów Michnika z Millerem, a także prezes Agory Wandy Rapaczyńskiej z ówczesną wiceminister kultury Aleksandrą Jakubowską, ujawnił, że w aktach komisji śledczej, pośród wielu projektów autopoprawki rządu do ustawy o rtv, jest i taki, pochodzący z resortu kultury (datowany na 22 lipca 2002 r. godz. 12.16), który w pełni odzwierciedla żądania Agory związane z przepisami dekoncentracyjnymi. Projekt ten nigdy jednak nie trafił do spółki. - To bardzo ciekawe, co pan poseł mówi - zareagował Michnik, dodając, że dowiedział się o tym dopiero dzisiaj. - Trzeba by teraz postawić pytania: co wpłynęło na to, że taki dokument powstał, co wpłynęło, że został zmieniony, czy istnieje - a jeśli istnieje, to jaki - związek między tym dokumentem, jaki tego dnia pani minister Jakubowska była łaskawa rozsyłać, a tym dokumentem, jaki trafił pod obrady Rady Ministrów... I co spowodowało - a to jest dla mnie pytanie kluczowe - że ten dokument ulegał takim przekształceniom, i czy istnieje związek pomiędzy moją rozmową z Lwem Rywinem, konfrontacją w gabinecie premiera, a tym co się stało następnego dnia" (gdy rząd nie uwzględnił propozycji prywatnych nadawców, w tym Agory - red.) - zastanawiał się Michnik. W tym momencie do wątku podjętego przez Ziobrę i Michnika włączył się Nałęcz, pytając naczelnego "Gazety Wyborczej", kogo - zanim 22 lipca wieczorem w gabinecie premiera doszło do konfrontacji z Rywinem - Michnik poinformował o tym, że nagrał rozmowę. Nałęcz zasugerował, że ta sprawa jest istotna z punktu widzenia oceny wpływu informacji o tym, iż istnieje dowód "przestępczej oferty", na osoby mogące z kolei wpływać na kształt ustawy o rtv. Po chwili namysłu Michnik poprosił o dłuższy czas na zastanowienie, ponieważ - jak podkreślił - uświadomił sobie znaczenie tej kwestii dla całej sprawy. Zadeklarował, że do następnego przesłuchania, którego ma nastąpić w piątek, postara się określić krąg tych osób, ale chce to wcześniej zweryfikować, także pytając te osoby, komu one o tym fakcie mówiły. Michnik zaznaczył, że zeznając za pierwszym razem w lutym, nie miał świadomości, że korupcyjna propozycja Rywina i wątek związany z opracowywaniem nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, mają wspólne płaszczyzny, dlatego nie mówił wówczas o tym drugim wątku. Po godz. 16. komisja śledcza przerwała przesłuchanie. Ma być wznowione piątek o godz. 9.