Iwona Wcisło, Interia: Kto stoi za profilem Sekcja Gimnastyczna? Michał z Sekcji Gimnastycznej: - "Znamy się mało, to ja może parę słów o sobie". Urodziłem się w Wołominie... w kwietniu... w drugiej połowie kwietnia... pod koniec lat 70. Mam na imię Michał i jestem zwyczajnym, przypadkowym gościem, którego można spotkać w miejskiej komunikacji. Lubię stare, dobre polskie komedie. Czasem myślę, jak pewnie wielu w Polsce, że jestem kolejnym wcieleniem Adama Miauczyńskiego z filmu "Dzień świra". Skończyłem polonistykę, w młodości pisałem wiersze, wydałem nawet tomik poezji. Kiedy jestem sam, sporo przeklinam. Jak zrodził się pomysł na Sekcję Gimnastyczną? - Nazwa Sekcja Gimnastyczna to oczywiście motyw z filmu "Rejs": wniosek o przesunięcie kolegi śpiewaka do sekcji gimnastycznej, żeby przestał być samotny i przestał śpiewać. Pomyślałem, że to dobrze do mnie pasuje, bo w wolnych chwilach gram na gitarze i śpiewam, a lepiej by było dla otoczenia, żebym tego nie robił. - Regularnie zacząłem używać Facebooka około 6 lat temu. Tam odkryłem świat memów. Poznałem profile, które je tworzą czy publikują i postanowiłem robić coś podobnego. Odpaliłem Painta i tak to się zaczęło. Początkowo większość memów robiłem klasycznie, dopisując teksty np. do zdjęć polityków. Z biegiem czasu proporcje się zmieniły i teraz do większości wykorzystuję screeny z filmów. - Sekcja Gimnastyczna połączyła moje zamiłowanie do kina, zainteresowanie polityką i nieodpartą chęć komentowania tego, co się wokół dzieje. To wszystko zbiegło się z objęciem władzy przez PiS. Wtedy też dowiedziałem się, że walka na światopoglądy w dużej mierze przeniosła się do internetu i prawica tę walkę wygrywa. - Potem PiS rozmontowywał Trybunał Konstytucyjny, a ja byłem czerwony ze złości i trochę ze strachu. Chodziłem na protesty, ale wiadomo, jak one się skończyły. Sekcja Gimnastyczna stała się dla mnie formą protestu i takim buforem bezpieczeństwa. Pomyślałem, że jeśli nie będzie można śmiać się z władzy, to jesteśmy w większej dupie, niż nam się wydaje. Póki co jednak internet spełnia swoją rolę. Władza na razie się do niego nie dobrała i, co ciekawe, teraz ponoć go przegrywa. Ponad 300 tys. fanów na Facebooku, 83,5 tys. na Instagramie i 14,4 tys. na Twitterze. Jakie to uczucie prowadzić jeden z największych profili satyrycznych w polskim internecie? - Czuję się z tym całkiem spoko. Może to zabrzmi patetycznie, ale uważam, że śmiech ma właściwości terapeutyczne. Dlatego jest dla mnie bardzo motywujące, że tylu ludzi reaguje śmiechem na moje posty. To fajne uczucie dowiedzieć się, że jakiś mem zrobił komuś dzień, rozśmieszył i poprawił humor. Sam parę razy płakałem ze śmiechu, przeglądając internetowe memy. To dobre i w pewnym stopniu oczyszczające uczucie. A przynajmniej czyszczą się kanaliki łzowe. Prowadzę też na Facebooku fanpage Bareja by tego nie wymyślił. Serdecznie zapraszam. Jak wygląda twój typowy dzień? - To "Dzień świra". Z tą różnicą, że moje życie rodzinne szczęśliwie jest póki co w miarę uporządkowane. Dzień zaczynam właśnie od obowiązków rodzinnych, mam dziecko w wieku wczesnoszkolnym. Po wyjściu z mieszkania zastanawiam się, czy zamknąłem drzwi. Dalej podróż komunikacją miejską z nosem w telefonie do marnej pracy. Jeśli starczy czasu, to basen. I znów obowiązki rodzinne, gotuję, wyprowadzam kota na spacer. Kota? - Tak, kota. Na szczęście internet w telefonie pozwala mi być na bieżąco z wydarzeniami. Zwykle późnym popołudniem lub wieczorem siadam do komputera i robię Sekcję Gimnastyczną. Sekcja Gimnastyczna jest zawsze na bieżąco z wydarzeniami w Polsce, a to musi wymagać sporego nakładu pracy i czasu. Ile godzin dziennie jej poświęcasz? - To zwykle zależy od tego, ile się dzieje w polityce danego dnia. Czy PiS coś wymyśli, czy Andrzej Duda ma wystąpienie itp. Najwięcej czasu tak naprawdę zajmuje samo śledzenie wiadomości, komentarzy. Właśnie to bycie na bieżąco. Niektórzy komentujący twierdzą, że Sekcja stała się dla nich, czasem jedynym, źródłem informacji. Nie było to moim zamiarem, ale to fajny skutek uboczny. Myślę, że wynika on z tego, że nie powielam fake newsów, staram się być rzetelny i weryfikować w różnych źródłach informacje, które znajduję w internecie. I na to wszystko wystarcza ci te parę godzin wieczorem? - Kiedy już pojawi się temat, spora część roboty tak naprawdę odbywa się w głowie. Np. dopasowywanie tekstów do scen filmowych. Większość filmów, z których korzystam, znam na pamięć. Czasem skojarzenia czy pomysły pojawiają się podczas zwykłej rozmowy i żartowania sobie z kimś z otoczenia, bo ten ktoś rozśmieszy mnie komentarzem. Jestem dość towarzyski i gadatliwy, ale umiem też słuchać. To jest trochę tak, że po prostu żyję Sekcją. Samo zrobienie mema natomiast wymaga kilku minut i dostępu do komputera. Czy rodzina i znajomi wiedzą, czym zajmujesz się po godzinach? - Pierwszymi obserwującymi Sekcji Gimnastycznej były moja partnerka i siostra. Spróbowały by nie być (śmiech). A moja mama kolportuje memy po znajomych. Na początku nie robiłem z tego żadnej tajemnicy. Publikowałem memy na prywatnym profilu na Facebooku, nie ukrywałem też swoich poglądów. Teraz staram się nie rozpowiadać o tej robocie, chyba ze względu na obecną polaryzację społeczeństwa. Lubię pozostawać w cieniu. Otrzymywałem propozycje wywiadów radiowych i telewizyjnych, ale wolę pozostać incognito. To daje mi komfort i niezależność. Poza tym nie jestem medialny w żadnym tego słowa znaczeniu. A koledzy i koleżanki z "marnej pracy"? - Różnie. Ludzie przychodzą i odchodzą. Ogólnie teraz nie jest to temat do rozmowy w pracy. Może nie codziennie, ale raz na kilka dni ktoś ze znajomych czy rodziny podsyła mi link do memu Sekcji Gimnastycznej. Też ci się to zdarza? - Czasami wrzucę mem do internetu, a moja mama za 10 minut podsyła mi to samo zdjęcie na Whatsappie, bo właśnie dostała je od koleżanki. Cieszę się, że ludzie kopiują memy i je udostępniają. Przekaz idzie w Polskę. Zdarza się też, że ludzie, którzy nie wiedzą, że prowadzę Sekcję Gimnastyczną, pokazują mi memy ze strony. Odpowiadam wtedy, że są dobre. Poczucie humoru masz wrodzone czy jest efektem pracy nad sobą? - Wydaje mi się, że poczucie humoru i dystans do siebie, choć w młodości chyba był większy, towarzyszą mi od zawsze i pomagają w życiu. Skąd czerpiesz inspirację? - Treści na Sekcji Gimnastycznej wynikają wprost z moich poglądów i zainteresowań. Po prostu to lubię. Kiedy oglądam po raz kolejny fragment np. "Misia", bawi mnie wciąż tak samo. To fenomen, który od kilkudziesięciu lat się nie nudzi. Poza tym towarzyszy mi nadzieja, choć jestem człowiekiem bardzo małej wiary, że w przyszłości zmiany w Polsce będą szły w kierunku otwartości, wrażliwości społecznej, zaufania do nauki, a co za tym idzie, wolności od PiS i władzy biskupiej nad społeczeństwem. Myślę, że tu w szerokiej perspektywie musi po prostu dokonać się zmiana pokoleniowa. Poczekamy. Może moje dziecko na tym skorzysta. Wspomniałeś, że większość filmów, z których korzystasz, znasz na pamięć. Aż boję się zapytać, ile razy je oglądałeś? - "Miś", "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" Barei , "Psy" Pasikowskiego i "Dzień świra" Koterskiego uważam za absolutne arcydzieła. Oglądałem je dziesiątki jak nie setki razy. Nie boisz się, że braknie ci pomysłów? Taka liczba wiernych fanów zobowiązuje do trzymania pewnego poziomu. - Oprócz tego, że sam wymyślam dialogi, na profilu Sekcji Gimnastycznej udało się zbudować społeczność, która wspiera mnie pomysłami. Ludzie podsyłają teksty i memy w komentarzach pod postami, na maila. W dodatku w oddzielnej grupie patronów Sekcji na Facebooku jest już kilkaset osób. Tam też często pojawiają się pomysły oraz prace, które są publikowane. Tu bardzo chciałbym podziękować wszystkim patronom za wpłaty i za aktywną obecność. To budujące. Nie wiem, czy bez nich dałbym radę rozwinąć Sekcję i utrzymać ją w formie. Dla mnie to wielka, nieoceniona pomoc. Twoi ulubieni politycy? Oczywiście pod kątem tworzenia memów. - Andrzej Duda, Jacek Sasin i Marek Suski. A co z opozycją? Jakoś mało jej w Sekcji Gimnastycznej. - Nie znęcam się nad słabszymi. Zresztą z szeroko pojętą opozycją zwykle zgadzam się światopoglądowo i w naturalny sposób nie idzie mi się z nimi kłócić czy z nich żartować. A większość tego, co wyrabia PiS, uważam za bardzo szkodliwe i wywołuje we mnie sprzeciw. Skutki tego, co zrobili np. z wymiarem sprawiedliwości, kolejna władza będzie naprawiała przez wiele lat. To są stracone lata. O ile w ogóle dojdzie do zmiany władzy. W imię partyjnych interesów, głównie dla utrzymania władzy, pod rękę z polskim Kościołem i propagandą za 2 mld rocznie, od lat szczują po kolei różne grupy ludzi: sędziów, lekarzy, nauczycieli, LGBT. Tak się składa, że w moim bliskim otoczeniu są osoby z każdej z tych grup. Zapewniam, że to są ludzie z krwi, kości i emocji, a nie ideologie! To, co ludzie tej władzy robią i wygadują, jest czasem dla mnie na takim poziomie abstrakcji, że po prostu nie pozostaje nic innego, jak tylko się śmiać. Zdarza ci się, że masz dość tej roboty? - Zdarza. Ale wtedy zwykle niezawodny Andrzej Duda coś zrobi albo coś powie i motywacja powraca. Czy spotykasz się z negatywnymi reakcjami na swoje memy? - Czasami pojawiają się komentarze, że jestem wynajęty przez Sorosa czy Totalną Opozycję, żeby abortować w zarodku rodzącą się wielką Polskę, ale wtedy tylko się uśmiecham. Mem, który wywołał największą burzę? - Kiedy płonęła katedra Notre Dame napisałem, że Polska powinna wysłać do Francji podkomisję Macierewicza, która pomoże w ustaleniu przyczyn pożaru. Okazało się, że dla sporej grupy obserwujących było za wcześnie, aby z tego żartować. Dla mnie chwila stała się odpowiednią w momencie, kiedy okazało się, że nikomu nic się nie stało. Post usunąłem i opublikowałem następnego dnia już bez kontrowersji. A taki, z którego jesteś najbardziej dumny? - Nie umiem wybrać jednego. Ale dumny jestem np. z podstarzałego już cyklu memów i frazy "Czego nie rozumiesz?!", która odnosi się do sytuacji, w której pojawia się niekonsekwencja lub po prostu hipokryzja. Przykładów takich zachowań, szczególnie w polityce, jest cała masa. Tekst zyskał dużą popularność w internecie. Zauważyłem nawet, że był i nadal jest wykorzystywany do komentowania bieżących wydarzeń przez polityków różnych opcji, co jest dość zabawne. A zaczęło się od Jarosława Gowina, który zagłosował za ustawą o sądach, po czym popierał jej zawetowanie. Nieskromnie dodam, że "Czego nie rozumiesz?!" jest dość zręcznie wkomponowane w scenę z "Misia", gdzie Ochódzki przekonuje Hochwandera, żeby ten pomógł mu znaleźć sobowtóra. - Bardzo też jestem dumny z niedawnej serii "Przewodnika po lekturach maturalnych", bo to akurat przykład pracy całej społeczności sekcyjnej. Co zaskoczyło cię najbardziej, odkąd zacząłeś prowadzić Sekcję Gimnastyczną? - Trudno powiedzieć. Chyba po prostu fakt, że tak wielu ludzi interesuje się treściami, które publikuję. *** Przeczytaj również: Władza zmienia ludzi. Często na gorsze Agnieszka Graff: A nie mówiłam? Zobacz również: