Zapraszam dziś do dyskusji na forum, odnośnie tematu, dodanego przez jedną z naszych użytkowniczek. Problem polega na niemożności zrozumienia faktu, iż mężczyźni będący w stałych związkach (żonaci) posiadają również kochanki - twierdząc, iż kochają obie kobiety... Podobny temat był już poruszany, w moich poprzednich tekstach, a wszystko "kręci się" w okół biologicznie zakorzenionych cech płciowych. Mężczyzna jako zdobywca, potrzebujący zawsze zdobywać, i kobieta pragnąca uczuć i stałego związku. Podobno kobiety dobierają partnerów wg dwóch wzorców, ten z którym chciała by mieć dziecko (dobrze zbudowany, zdrowy, przystojny), i ten z którym chciała by to dziecko wychować (wierny, odpowiedzialny, czuły). Jeśli te stwierdzenia są prawdziwe, to też działa tu biologizm, którego nie do końca jesteśmy świadomi, z którym nie rzadko nie potrafimy się zgodzić. Czy jednak nasze biologiczne podstawy na pewno są sprzeczne z normami społecznymi czy kulturowymi? I czy w końcu nie dają się pogodzić z miłością? Idealnie w tej kwestii wypada partner obdarzony i wysoką uczuciowością i odpowiednimi cechami fizycznymi, jednak ideały istnieją jedynie w sferze umysłu... Jak pogodzić własne pragnienia (podświadomość?) z istniejącymi konwenansami i czy zawsze musi dochodzić do tak skrajnych wyborów? Zapraszam do dyskusji na forum. Olus