Z Mariuszem Koperskim rozmawialiśmy przy okazji premiery jego książki "Giełda Milionerów" - kryminału, którego wydarzenia toczą się głównie w Zakopanem, odsłaniającego brudną rzeczywistość zakopiańskiego biznesu i polityki.Bartosz Kicior, MENWAY.interia.pl: Na początku "Giełdy Milionerów" zaznacza pan, że historie zawarte w książce to fikcja literacka - jak często spotyka się pan z oskarżeniami, że wykorzystał tę czy tamtą rzeczywistą osobę lub historię? Mariusz Koperski: - Nawet jeśli pojawiały się u kogoś takie przypuszczenia, czy domysły, nikt do tej pory nie wyrażał tego w formie oskarżenia, co najwyżej objawiało się to zaciekawieniem, czy dopytywaniem. Od pierwszej mojej powieści "Śmierć samobójcy" stanowczo podkreślam, że nie piszę książek z kluczem. Opisuję zjawiska, które przestały być incydentalne. Podobnie w przypadku bohaterów, są to raczej typy, które występują się w Zakopanem, dlatego identyfikować je można z wieloma osobami, a nie z kimś konkretnym. Jednak zdaję sobie sprawę, że w tak małym środowisku, jakim jest Zakopane, miejscu, gdzie wszyscy się znają, istnieje naturalna pokusa dopasowania bohaterów moich kryminałów do postaci, które istnieją naprawdę. Z "Giełdą milionerów" też pewnie tak będzie. Cóż, chyba nie mogę nic na to poradzić. Co skłoniło pana do umiejscowienia akcji swoich książek w tym rejonie Polski? - Po pierwsze, jak każdy chyba autor staram się pisać o sprawach, miejscach, ludziach, których najlepiej znam. A ja od 25 lat żyję na Podhalu i obserwuję uważnie ten mały świat, który stał się także moim światem. Uważam, że jest fascynujący i fascynujący są ludzie, którzy tu żyją, zarówno rodowici górale, zakopiańczycy jak i przyjezdni. Ta społeczność nie jest jednorodna, więc dochodzi często do napięć, różnicy zdań, konfliktów interesów. Próbuję to opisać. Po drugie Zakopane jest magnesem dla wielu czytelników, bo prawie każdy ma jakieś skojarzenia z tym miejscem. Jako autor liczę na tę ciekawość. Na to, że czytający chcieli skonfrontować te wyobrażenia z moim obrazem miasta. Po trzecie chciałem stworzyć "kryminał miejski", powieść, w której miasto będzie współbohaterem historii, a jednocześnie pokazać czytelnikom, że Zakopane nie jest wcale takie pocztówkowe, jednowymiarowe i kiczowate, jak jest często przedstawiane. Rzeczywistość jest inna, bardziej skomplikowana, ale przez to nie mniej ciekawa. I o tym opowiada "Giełda milionerów".