. Nie wiadomo, na czyje polecenie miało się to odbywać. Według "Faktów", nazwisko Marcinkiewicza "nie wynika bezpośrednio" z zeznań b. szefa MSWiA przed sejmową speckomisją. Były premier powiedział "Faktom", że "to nie jest wykluczone". - Żyjemy w państwie Orwella 1984 roku i warto mieć tego świadomość. Kiedy byłem premierem spodziewałem się, że także wobec swego szefa służby mogą pełnić taką rolę i taką funkcję - dodał. - To bardzo przykra sprawa, że pan Marcinkiewicz się w tę hucpę wpisuje. Ja rozumiem ludzkie frustracje, ale pan Marcinkiewicz nie został przez nas skrzywdzony - powiedział . Przypomniał, że Marcinkiewicz był premierem, choć zupełnie się sam tego nie spodziewał. Później miał szansę by zostać prezydentem Warszawy - mówił premier - i gdyby może bardziej zabiegał o elektorat PiS, a nie PO, to może by nim jednak został. Premier zaznaczył, że Marcinkiewicz zawdzięcza również PiS swoją obecną "bardzo wysoko płatną pracę". - To pokazuje jak długa jest jeszcze droga do tego, by jakość polskiej klasy politycznej była wyższa i jak bardzo łatwo różni ludzie się mylą. Mówię o mediach, ale mówię także o politykach. Niestety mówię także o samym sobie w tym wypadku, bo przecież nie będę mówił, że nie miałem udziału w tym, że został on premierem, to jest przykra refleksja - powiedział szef rządu.