"Wprost" powołuje się na osobę znającą ustalenia śledztwa, która twierdzi, że śledztwo skupia się obecnie na dwóch osobach - Janie P. ps. "Tygrys" i C., byłym oficerze SB, obecnie współwłaścicielu supermarketów. ABW ma weryfikować wersję, według której "Tygrys" dysponował pieniędzmi, za które założono firmę Amber Gold, a pomysł okazał się na tyle dobry, że powstało coś większego, niż początkowo planowano. Jak pisze "Wprost", "Tygrys" jest znajomym biznesmena Mariusa O., którego już wcześniej ABW wymieniała jako osobę, która może mieć związki z interesami założycieli Amber Gold. Mariusz O. był znajomym Nikodema S. ps. "Nikoś". Jak powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, aresztowany prezes Amber Gold Marcin P. zostanie w najbliższych dniach przewieziony do Łodzi. W sprawie przesłuchiwani są kolejni pokrzywdzeni i przedstawiciele oddziałów terenowych Amber Gold. Według danych z początku października w sprawie przesłuchano już ponad 3750 świadków, w tym ponad 3,6 tys. osób pokrzywdzonych. Prokuratura Okręgowa w Łodzi - po decyzji prokuratora generalnego - prowadzi dwa śledztwa związane z Amber Gold, przejęte z gdańskiej prokuratury. W sierpniu Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, która wraz z ABW prowadziła śledztwo, przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P m. in. zarzut oszustwa na dużą skalę. W minioną środę zarzuty usłyszała jego żona Katarzyna P. Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia Amber Gold ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom klientów firmy. Więcej o hipotezach na temat śledztwa ws. Amber Gold w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".