Mateusz Lubiński: - Jak wyglądała finałowa walka turnieju Bellatora z Patricky’em Freirą z twojej perspektywy? Marcin Held: - Dla mnie była to bardzo dobra walka. Od początku udało mi się narzucić swój styl. Bez większego problemu sprowadzałem go do parteru, a taki był ogólny plan, jaki rozpisałem sobie przed pojedynkiem. W stójce skutecznie unikałem uderzeń "Pitbulla", parę razy nawet udało mi się go trafić. Tak więc jestem zadowolony. - Spodziewałem się, że będę w stanie go poddać i do tego dążyłem. Choć plan był taki, żeby nie próbować kończyć walki za wszelką cenę i skupić się na kontroli. Dlatego odpuściłem raz czy drugi przy próbie dźwigni. Czułem, że nie jest to idealna pozycja. Odpuściłem i dałem mu uciec, skupiając się na kontroli dominującej pozycji. Zwycięzca turnieju ma obiecaną walkę o pas. Czy wiesz już, kiedy możesz spodziewać się pojedynku z mistrzem? - Będę walczył w przyszłym roku, ale jeszcze nie znam daty. Muszę poczekać na rezultat walki Michaela Chandlera z Willem Brooksem o wakujący tytuł, która odbędzie się 15 listopada. Po tej dacie dopiero powinno być mniej więcej wiadomo, kiedy zawalczę o pas Bellatora. Na pewno będzie to w pierwszej połowie przyszłego roku. Po sukcesie w turnieju, twój talent został zauważony przez legendarnego Royce’a Gracie... - To jest bardzo miłe, że taka osoba jak Royce Gracie, członek rodziny, która tworzyła brazylijskie jiu-jitsu i prawdziwa legenda MMA, docenia moją grę w parterze. Bardzo fajnie się czytało te komplementy pod moim adresem, bo jest to osoba, którą darzę wielkim szacunkiem. Ale twardo stąpam po ziemi i na co dzień skupiam się na tym, co poprawić, a nie na tym, w czym już jestem dobry. Dzień po twojej wygranej, na UFC 178 były mistrz Bellatora Eddie Alvarez w debiucie w UFC przegrał z zajmującym 5. miejsce w rankingu UFC Donaldem Cerrone. Ty trenujesz między innymi z mistrzem wagi lekkiej UFC Anthonym Pettisem. Na tej podstawie, co mógłbyś powiedzieć o różnicy w poziomie rywalizacji między Bellatorem, a samym topem rywalizacji w UFC? - Regularnie trenujemy z Anthonym w tej samej grupie. Sparingi z Pettisem są oczywiście bardzo ciężkie i bardzo dużo z nich wynoszę dla siebie. Ale przede wszystkim to, co mnie zaskoczyło, to fakt, że różnica między poziomem w Bellatorze a poziomem w UFC nie jest tak duża, jak się mówi i jak ja sam wcześniej myślałem. Alvarez przegrał z Cerrone, ale z drugiej strony Cerrone, jak wiadomo, jest bardzo mocny. Jak hierarchia w wadze lekkiej MMA przedstawia się z twojej perspektywy? Kogo wymieniłbyś w samej czołówce, twoim top 3? - Ja pracuję od miesięcy nad poprawą walki w stójce i oczywiście jestem pod wrażeniem umiejętności prezentowanych na treningu przez Anthony'ego Pettisa. Ale generalnie nie jestem zawodnikiem, który się na kimś wzoruje, ma swoich idoli. Śledzę oczywiście walki i obserwuję grę innych zawodników, ale przede wszystkim pod kątem tego, że mogę w przyszłości stanąć z tymi zawodnikami do walki w oktagonie. Rozmawiał