W komendzie stołecznej miała się odbyć na ten temat konferencja prasowa, mieli być na nią zaproszeni prawnicy, sędziowie - na razie, na dzień przed wprowadzeniem nowych przepisów, nic o niej nie słychać. W drogówce odsyłają dziennikarzy po informacje do... komendy stołecznej, sprawującej nadzór nad wprowadzeniem w życie nowych zasad. Skąd to milczenie? - Nie ma się czym chwalić, bo nowe przepisy nie wzbudzą zachwytu obywateli - mówi oficer KSP, pragnący zachować anonimowość. - Nie dość, że będzie można dostać nawet tysiąc złotych mandatu za szczególnie drastyczne wykroczenie, to odmowa jego przyjęcia będzie się wiązała ze skierowaniem sprawy do sądu. - A wysokość mandatu naliczymy według własnego uznania - dodaje. 17 października wchodzi w życie nowelizacja kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia. Likwiduje się kolegia do spraw wykroczeń, których kompetencje przejmują sądy grodzkie. Przy okazji okazało się, że nowe uregulowania prawne kłócą się z obowiązującym kodeksem wykroczeń. - Chodzi tu o jeden artykuł kodeksu wykroczeń, numer 33., mówiący o tym, że mandat powinien być uzależniony od okoliczności wykroczenia. Konkretniej, wypisując mandat, policjant powinien, że pozwolę sobie zacytować przepisy: "wymierzyć karę według swojego uznania, w granicach przewidzianych przez ustawę za dane wykroczenie, oceniając stopień społecznej szkodliwości czynu i biorąc pod uwagę cele kary w zakresie społecznego oddziaływania oraz cele zapobiegawcze i wychowawcze" - mówi oficer drogówki. - I na tym punkcie poległ taryfikator, który przewidywał konkretne kwoty mandatów za konkretne wykroczenia, bez uwzględniania tych dodatkowych okoliczności. Tym samym wracamy do uznaniowości i bełkotu o wychowywaniu piratów drogowych. Artykuł 33. niesie jednak dla sprawców wykroczeń pewne szanse. Jeśli udowodnią, że złamali przepisy, bo mieli jakiś ważny powód, a na dodatek mają kiepskie auto i mało zarabiają, mają szansę na mniejszą karę - objaśnia oficer drogówki. Za co będzie można dostać 1000 zł mandatu? Jak się okazuje, tylko za dopuszczenie się kilku poważnych wykroczeń naraz. - Chodzi o sytuacje, gdy kierujący dopuści się co najmniej dwóch wykroczeń w jednym miejscu i czasie. Na przykład - przejedzie z dużą prędkością na czerwonym świetle, rozmawiając przez komórkę - wyjaśnia cytowany wyżej policjant. - Być może powstaną jakieś nowe rozporządzenia regulujące wysokość mandatów w konkretnych sytuacjach. Na razie nie ma przeszkód, by taryfikator mandatów funkcjonował nadal jako zalecenie a nie norma prawna - powiedział w rozmowie z dziennikarzem INTERII podinspektor Józef Uryga z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Funkcjonariusze drogówki powinni z tego taryfikatora korzystać przy ustalaniu wysokośći mandatów, bo przecież nie można za błahe wykroczenie kazać komuś płacić 500 zł, a za poważne np. 20 zł. Podinsp. Uryga przypomniał, że każdy obywatel może skorzystać z prawa odmowy przyjęcia mandatu. W takim przypadku policjant kierował będzie teraz wniosek do sądu. - Jeżeli kierowca uważa, że nie popełnił wykroczenia, powinien korzystać z tego prawa - dodał podinsp. Józef Uryga.