Nie trzeba tęgiego umysłu, żeby zorientować się, że przebywanie na powierzchni Księżyca nie należy do najbezpieczniejszych. Powodem są nie tylko ekstremalnie niskie temperatury czy brak tlenu, ale także miliardy przypominających drobinki szkła odłamków skalnych, które podróżują z ogromną prędkością niesione podmuchami wiatru. To zjawisko, które eksperci nazwali "księżycowym pyłem", spędza sen z powiek ekipie programu Artemis. Pył to skutek milionów lat ustawicznego bombardowania powierzchni Srebrnego Globu przez meteoryty, kruszące skały na jego powierzchni. Program Artemis jest ma kontynuować spuściznę słynnego Apollo i wysłać człowieka na Księżyc po raz kolejny. Gdy ostre jak żyletki drobinki napotykają jakąś przeszkodę, tną ją albo osiadają na niej. Jedno i drugie jest potencjalnie niebezpieczne zarówno dla skafandrów, jak i aparatury. Podczas wcześniejszych misji pył zniszczył kilka drogich urządzeń pomiarowych. Na szczęście nie wyrządził krzywdy żadnemu z członków programu Apollo, choć na ich skafandrach osiadło sporo odłamków skalnych. Program Artemis zakłada jednak o wiele dłuższe sesje przebywania na powierzchni Księżyca, więc zagrożenie zniszczenia specjalnego stroju będzie większe. Technolodzy z firmy Goddard, współpracującej z NASA przy tym projekcie, poinformowali o rozpoczęciu testów przełomowej technologii pokrycia skafandrów. Rozwiązaniem miałaby być specjalna powłoka ochronna pokryta pigmentami organicznymi, które zapobiegną osiadaniu cząsteczek skalnych. - Wreszcie to zrobimy, wydłużymy czas spaceru po Księżycu kilkukrotnie - wyrażają nadzieje przedstawiciele firmy. Pracownicy NASA zaangażowani w program Artemis zapowiedzieli, że do 2028 roku uda im się wysłać lot załogowy na Księżyc. Jeśli wszystko ma pójść zgodnie z planem, muszą rozwiązać większość problemów, z którymi mierzyły się poprzednie ekipy.