Lekarze ze Szpitala Powiatowego im. św. Maksymiliana w Oświęcimiu (woj. małopolskie) poinformowali, że 25-letnia pacjentka nigdy wcześniej nie była u ginekologa. Na pierwszą wizytę chora zdecydowała się, gdy rosnący brzuch wyglądem zaczął przypominać zaawansowaną ciążę. Okazało się jednak, że przyczyną zwiększenia rozmiarów brzucha nie była brzemienność. Wielkość zmiany nowotworowej zaskoczyła lekarzy. Największy guz jaki usuwali lekarze - Guz sięgał od dna miednicy po kopuły przepony. Dużym wyzwaniem było wydobycie go z ciała pacjentki tak, aby nie pękł w trakcie zabiegu - powiedział w rozmowie z polsatnews.pl dr Andrzej Korfanty, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala w Oświęcimiu. Jak dodał lekarz, specjaliści z tej lecznicy kilka razy w roku operują guzy znacznych rozmiarów. Ten jednak okazał się jak dotąd największy. Medycy podkreślili, że tak znacznych rozmiarów zmiana jest ewenementem u chorej w tak młodym wieku. W piątek kobieta została wypisana ze szpitala. - Pacjentka zapewniała mnie, że odtąd będzie regularnie chodzić do ginekologa - dodał dr Andrzej Korfanty. 24-kilogramowy guz u 60-latki Kilka tygodni temu lekarze z Tarnowskich Gór (woj. śląskie) zoperowali 60-latkę, w której brzuchu znajdował się guz o wadze 24 kilogramów. Nowotwór ma długość 60 centymetrów. Zmiana została usunięta podczas skomplikowanej operacji. - Było skierowanie: anemia. Okazało się, że pacjentka ma tę straszna anemię, ale że ma też takiego guza - powiedziała "Wydarzeniom" Bronisława Janik, ordynator oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii w szpitalu powiatowym w Tarnowskich Górach. Chora przekazała lekarzom, że od 20 lat nie była u ginekologa, zaś do lekarza zgłosiła się z powodu nagłych bólów brzucha. - No, oczywiście, że to był szok - mówił dr Adam Tiszler, ordynator Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w tarnogórskim szpitalu. Ginekolog ujawnił, że dopiero po operacji okazało się, że guz waży 24 kilogramy i ma 60 centymetrów długości. - Guz był w zroście ze wszystkimi tkankami: jelitami, ścianą jamy brzusznej, z pęcherzem moczowym, ale udało nam się szczęśliwie go oddzielić - wyjaśnił ordynator ginekologii. Także ta pacjentka miała wiele szczęścia, gdyż i u niej zmiana okazała się niezłośliwa.