"Gdyby Gabrysia podczas zabawy nie nabiła sobie guza, do dziś nie wiedzielibyśmy o raku. Lekarz powiedział, że któregoś dnia by zasnęła i już się nie obudziła..." - napisali na portalu siepomaga.pl rodzice dziewczynki. Gabrysia na początku rozwijała się prawidłowo. Pewnego dnia, podczas zabawy, straciła równowagę i uderzyła główką o futrynę. Początkowo wszystko było dobrze, jednak po pewnym czasie na główce dziewczynki pojawił się guz, który nie chciał się wchłonąć. Po badaniach podjęto decyzję o natychmiastowej operacji. Dziewczynka została przewieziona z Piły do szpitala w Szczecinie i tam przebywa do tej pory. "W tej całej tragedii cieszymy się z jednego - że tamtego dnia córeczka upadła i uderzyła się w główkę. Lekarz powiedział nam, że to było szczęście w nieszczęściu. Gdyby nie ten niefortunny wypadek, nasze dziecko by umarło! Wcześniej rak nie dawał żadnych objawów, a tymczasem straszliwy potwór zagnieździł się w organizmie Gabrysi i powoli wysysał z niej życie!" - piszą rodzice Gabrysi. Leczenie trwa. Przed Gabrysią jeszcze mnóstwo badań, operacja wycięcia nadnercza, megachemia i autoprzeszczep. Te etapy leczenia są jednak refundowane. Walkę z neuroblastomą kończy leczenie przeciwciałami ANTY GD-2, co daje większe szanse przeżycia i zmniejsza ryzyko, że rak wróci. Niestety, właśnie ten etap nie jest refundowany, a jego koszt wynosi 700 tys. zł. To niestety zdecydowanie przewyższa możliwości finansowe rodziny. Pomóżmy małej Gabrysi wygrać walkę z rakiem! Liczy się każda złotówka! Szczegóły dostępne na stronie internetowej siepomaga.pl