Prokuratura oskarżyła Popeckiego m.in. o nakłanianie Anety Krawczyk - głównego świadka w sprawie tzw. seksafery ? do przerwania ciąży oraz o narażenie życia i zdrowia kobiety. W poniedziałek sąd skazał go na karę dwóch lat i czterech miesięcy więzienia. Maksymiuk podkreślił, że przypuszcza, iż Popecki odwoła się od orzeczenia. - Jak ktoś mówi, że się czuje niewinny... Ja gdybym był prawnikiem to bym to radził, bo część tych dokumentów (akt - przyp. red.) znam. Nie osądzajmy. Wyrok nie jest prawomocny - powiedział Maksymiuk. W toczącym się przed piotrkowskim sądem procesie w tzw. seksaferze w Samoobronie oskarżony jest także Lepper oraz b. wiceszef Samoobrony Stanisław Łyżwiński. Obaj oskarżeni są o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek partii, a Łyżwiński ponadto m.in. o zgwałcenie kobiety. W opinii Maksymiuka, wyrok dla Popeckiego, nie sprawił, że zwiększyły się obawy Leppera co do przyszłej decyzji sądu w jego sprawie. Ani Lepper, ani Łyżwiński nie przyznali się do winy. Lepperowi grozi kara do 8, a Łyżwińskiemu - do 10 lat więzienia. Skazanie Popeckiego to pierwszy wyrok w procesie karnym dotyczącym "seksafery". Popecki - b. asystent Łyżwińskiego, a obecnie radny sejmiku województwa łódzkiego - od początku nie przyznawał się do winy.