- Berbeka był niezwykle utalentowaną postacią - mówi o towarzyszu wspinaczki sprzed 25 lat Aleksander Lwow w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową. - Jako alpinista był bardzo doświadczony, bardzo otwarty i konsekwentny. Po prostu nie odpuszczał. Tłumaczę, że tym, którzy nie zeszli, zabrakło energii - dodaje Aleksander Lwow. - Tak jak potrafi wyczerpać się akumulator, tak potrafi się wyczerpać coś w człowieku. Najwyraźniej zdarzyło się i tak tam na górze - dodał. Sam twórca projektu Polskiego Himalaizmu Zimowego, Artur Hajzer, zginął na zboczu Gaszerbrum I w Karakorum. Aleksander Lwow wspomina kolegę jako sprawnego fizycznie himalaistę. - W latach młodości Hajzer był dobrze zbudowany, i dlatego nazywaliśmy go Słoń. Miał brzuszek. On teraz w tych latach chyba zaczął mocno trenować i poprawił sylwetkę, mimo podeszłego już wieku - powiedział himalaista. - Błąd, jaki podczas wspinaczki popełnił Artur Hajzer, musiał być pomyłką kardynalną, bo zginął bez wyraźnego powodu - tłumaczy Lwow. I dodaje: "Musiał albo nie wpiąć się do liny, albo wpiąć nieuważnie. Musiał popełnić jakiś błąd, który kosztował go życie. Potknął się nie będąc wpiętym do liny? Trochę zgubiła go rutyna". Od początku grudnia w Pakistanie przebywa ekspedycja Marka Klonowskiego i Tomasza Mackiewicza, którzy chcą w styczniu zdobyć Nanga Parbat. W tym samym czasie z tą samą górą będzie chciał się zmierzyć utytułowany włoski himalaista Simone Moro z partnerem wspinaczkowym, Niemcem Davidem Goettlerem. Wśród niezdobytych zimą ośmiotysięczników obok Nanga Parbat pozostał jeszcze wierzchołek K2.