- Był to ruch w kierunku celu, którego na razie nikt nie rozumie - uznał Łukjanow. Jego zdaniem, "potwierdziły się obawy Rosji, że rozszerzenie NATO, jeśli się rozpocznie, to już się nie zatrzyma". - Wydawało się, że osiągnięto wtedy kompromis: Polska, Czechy i Węgry przystępują do Sojuszu, jednocześnie ustanowione zostaną nowe relacje Rosja-NATO. Zgodę na powiększenie Sojuszu wymieniliśmy na jakościowo inne stosunki - zaznaczył politolog. - Jednak rozszerzenie NATO się nie zatrzymało. Skoro kilka krajów wstąpiło do Sojuszu, to dlaczego nie miałyby wstępować inne? Jest precedens. Napełnić relacji Rosja-NATO nową treścią się nie udało. Można stanąć na głowie, by to zmienić, a Sojusz i tak będzie przyjmowany w Rosji jako organizacja sięgająca korzeniami do zimnej wojny - dodał Łukjanow. Politolog zauważył, że "zamiast próbować stworzyć jakiś spójny system bezpieczeństwa po zimnej wojnie, wybrano rozszerzenie istniejących instytucji zachodnich; instytucji, które odniosły zwycięstwo w zimnej wojnie". - Postanowiono rozszerzyć je na byłą strefę radziecką. Wydawało się, że ma to sens. Dzisiaj wygląda to inaczej - podkreślił. Łukjanow wyjaśnił, że "automatyczne rozszerzenie NATO było możliwe tylko w krótkim okresie, kiedy dominacja instytucji, idei i wpływów zachodnich w świecie była praktycznie pełna". - W latach 90. Rosja była w zupełnie innym stanie. Nie stanowiła realnej opozycji. Z kolei Chiny były wtedy jeszcze całkowicie pochłonięte rozwiązywaniem własnych problemów wewnętrznych. W tamtym czasie ostre przesunięcie Sojuszu i Unii Europejskiej na Wschód było możliwe - powiedział. Dzisiaj - według niego - sytuacja się zmieniła. - Zmieniła się tak dla Zachodu, dla którego niewykonalne okazały się liczne nadzieje i iluzje sprzed 15 lat, jak i dla innych uczestników życia międzynarodowego. Przede wszystkim - dla Rosji i Chin, które odbudowały potencjał dla forsowania swoich interesów - wskazał Łukjanow. - W efekcie znaleźliśmy się w ślepym zaułku. Żadnej innej koncepcji zapewnienia bezpieczeństwa obszaru atlantyckiego nie ma. NATO jako takie jest pozbawione jasnej misji. Na europejskim obszarze nie ma nic do roboty. Nie ma tutaj takich zagrożeń, które wymagałyby takiego sojuszu - powiedział.