- Nigdy nie wyrzekniemy się swojej państwowości, zrobimy wszystko, by ochronić zdobytą z takim trudem niepodległość. Nie pretendując do cudzego, nie oddamy ani piędzi swojej ziemi - oświadczył Łukaszenka. Jak podkreślił, tylko sam naród Białorusi będzie decydować o swoim losie i drodze rozwoju. - Nigdzie - ani na wschodzie, ani na zachodzie, ani na północy, ani na południu nie ma takich sił, które zmuszą nas, żebyśmy się podporządkowali i padli na kolana - oświadczył. "Moje dzieci najadły się prezydentury" Łukaszenka wykluczył też przekazanie władzy drogą dziedzictwa. Takie zamiary przypisują mu opozycyjne media białoruskie, gdyż zabiera ze sobą na wizyty zagraniczne najmłodszego, 8-letniego syna Kolę. - Z coraz większym zdziwieniem czytam, zwłaszcza wracając po wyjeździe z kraju, że Łukaszenka rządzi na zawsze, na wieki. Powtarzam po raz kolejny: Moje dzieci najadły się prezydentury przy swoim ojcu. Żadnego przekazania władzy drogą dziedzictwa być nie może - powiedział prezydent, który ma jeszcze dwóch dorosłych synów. Dzień Niepodległości Białoruś obchodziła najpierw 27 lipca - w dzień ogłoszenia deklaracji suwerenności w 1991 roku. Święto przeniesiono na 3 lipca w 1996 roku, z inicjatywy Łukaszenki, zatwierdzając decyzję w referendum. 3 lipca jest uznawany oficjalnie za datę wyzwolenia Mińska spod okupacji hitlerowskiej w 1944 roku. Demokratyczna opozycja białoruska za święto narodowe uznaje 25 marca - Dzień Wolności, upamiętniający rocznicę proklamowania w 1918 roku Białoruskiej Republiki Ludowej, pierwszego w historii państwa białoruskiego.