Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie przedłużył we wtorek areszt wobec siedmiu żołnierzy, uzasadniając to dużym prawdopodobieństwem popełnienia zarzucanych im czynów, obawą matactwa, grożącą surową karą oraz obawą ucieczki jednego z żołnierzy. Postanowienie sądu jest nieprawomocne. Obrońcy aresztowanych zapowiedzieli odwołanie. - Prawo jest prawem, sąd wydając postanowienie kierował się surowymi przepisami. Dziwię się, że sąd nie wziął pod uwagę apelu autorytetów, wśród których był gen. Petelicki - powiedział Łuczak. Dodał, że "oprócz racji prawnych są racje ludzkie, a to, że odpowiadają nie z wolnej stopy, lecz z aresztu, jest uciążliwe, nie tylko dla ich rodzin, ale dla całego środowiska wojskowego". - Sądzę, że żaden z tych żołnierzy - uważam ich za ludzi honoru - nie uciekłby, ani się nie ukrywał - powiedział wydawca. O uwolnienie podejrzanych i umożliwienie im odpowiadania przed sądem z wolnej stopy zaapelowali przed kilkoma dniami emerytowani generałowie - wśród nich bohaterowie II wojny światowej, członkowie Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari i pierwszy dowódca jednostki GROM Sławomir Petelicki - a także profesorowie prawa. Sześciu żołnierzom z 18. Batalionu Desantowo-Szturmowego w Bielsku-Białej prokuratura zarzuca zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi od 12 lat więzienia do dożywocia. Siódmemu postawiono zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny - grozi mu do 25 lat więzienia. Żołnierze zostali aresztowani 13 listopada. Polscy żołnierze ostrzelali afgańską wioskę Nangar Khel w sierpniu ub. roku. Wskutek ostrzału zginęło osiem osób, trzy zostały poważnie okaleczone. Wśród ofiar były dzieci i kobiety.