Przywykliśmy do artykułów o zabójstwach. Prasa brytyjska jest nimi przesycona. Niestety coraz częściej się zdarza, że miejscem tragicznego zdarzenia jest Hackney. Dorota i Marcin mieszkają w tej wyklętej dzielnicy. - Ciągle coś się dzieje. Ciągle się gdzieś biją, tłuką szkła, awanturują się. Strach tam mieszkać, zwłaszcza jak po pracy już prawie w nocy musimy z pociągu iść na piechotę - wypowiadają się dla "Laif". Tymczasem według oficjalnych danych liczba wykroczeń spadła o 30% w ciągu ubiegłych 3 lat i uruchomiono nową komórkę, która zajmuje się wyłącznie przestępstwami wśród młodzieży. Więcej pieniędzy będzie też przeznaczonych na oświetlenie ulic i system CCTV, a tylko w roku ubiegłym o blisko 23% spadła w dzielnicy liczba kradzieży ulicznych i zaczepek. Powoli spada też liczba wykroczeń z użyciem broni - czytamy w "Laif". Na końcu świata Z Hackney jest wszędzie daleko - skarżą się mieszkańcy. Rzecznik prasowy Hackney Town Hall -James Willsher - jest jednak dobrej myśli. - Będziemy mieli w Hackney porządną stację metra, bo przedłużona zostanie East London Line. Jak twierdzi, do 2010 roku osoby, które mieszkają w tej dzielnicy, mogą liczyć na nowe stacje: Dalston Junction, Haggerston, Hoxton i Shoreditch High Street. Zanim Hackney stanie się miejscem, w którym będzie można bezpiecznie wyjść gdzieś wieczorem, minie sporo czasu. Dla pechowców, których los rzucił w tamte strony, jest przynajmniej jedna optymistyczna strona życia w tej dzielnicy. Channel 4 poinformował, że Hackney zajmuje czwarte od końca miejsce w ilości opadów deszczu w kraju i piąte miejsce w ilości światła słonecznego - czytamy w "Laif".