Półtora roku temu czworo pijanych młodych ludzi - z chęci szybkiego i łatwego zysku - napadło na dom koło Aleksandrowa Łódzkiego. Wskazała go im znajoma. Bandyci skatowali na śmierć dwóch mieszkańców domu. Cudem przeżyła córka właściciela domu. Przestępcy ukradli niecałe dwa złote, parę butów i łańcuszek. Sąd wyroki uzasadniał okrucieństwem, wręcz bestialstwem sprawców, którzy jego zdaniem mimo młodego wieku są po prostu zdegenerowani. Sędzia Anna Wesołowska uzasadniając wyrok powiedziała, że w ich przypadku kara dożywocia i tak wydaje się za niska. - Takie sprawy jak ta wywołują w społeczeństwie poczucie zagrożenia, przerażenia i w związku z tym wymagają zdecydowanego przeciwdziałania - powiedziała. Jeden ze skazanych na dożywocie zeznał w sądzie, że gdyby był wtedy trzeźwy zrobiłby w domu jeszcze większy "Sajgon". Jednak w całej okrutnej zbrodni decydującą rolkę odegrała dziewczyna - 20-letnia Monika. Ona namawiała do zabicia domowników. Ze spokojem podawała noże swojemu chłopakowi, rzuciła cegłą, aby dobić jedną z ofiar i sprawdzała czy jeszcze żyją. Cała czwórka przyjęła wyrok bez jakichkolwiek emocji a dziewczyna miała przez cały czas kamienną twarz. Skazani na dożywicie mogą starać się o wcześniejsze wyjście na wolność dopiero po 30 latach.