Lipiński, po rezygnacji trzech polityków ostatni z wiceprezesów PiS, ocenił, że "tego typu odejścia z funkcji mają swoją dynamikę i mogą powodować, że nastąpią kolejne kroki". Jak dodał, "ma nadzieję, że to się w konflikt nie zmieni". Dorn, Ujazdowski i Zalewski zrezygnowali z funkcji wiceszefów PiS, ale pozostali w partii. Wcześniej, jak wyjaśnił Dorn, grupa trzech dotychczasowych wiceprezesów PiS przekazała prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu "memoriał" z postulatami pewnych reform i zmian w sposobie sprawowania przywództwa. O liście wiceprezesów do prezesa PiS informowały media. J.Kaczyński mówił w środę w "Sygnałach Dnia", że "jeśli ktoś radykalnie nie zgadza się z linią partii, nie chce działać w ramach tego wspólnego przedsięwzięcia, powinien zrezygnować z mandatu". Jak dodał, "jest to zobowiązanie honorowe". Lipiński nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy Dorn, Zalewski i Ujazdowski powinni zostać wyrzuceni z partii. Podkreślił jednak, że "premier ma prawo sugerować różne rozwiązania, jeśli uważa, że to będzie bardziej funkcjonalne i wzmocni nasze ugrupowanie". Wiceszef PiS pytany, czy jest zawiedziony postawą Ludwika Dorna, odpowiedział: "w momencie, gdy znaleźliśmy się w sytuacji partii, która musi zrezygnować z władzy, bo nie wygrała wyborów z PO, odchodzenie następnego dnia czy kilka dni później osłabia wizerunek i pozycję partii". Lipiński podkreślił, że celem PiS jest teraz "stworzenie bardzo silnego klubu, który jest w stanie przetrwać cztery lata w opozycji i zdobyć władzę po tych czterech latach". Jak podkreślił, "każdy ruch i to tak spektakularny jak rezygnacja z funkcji wiceprezesów osłabia ugrupowanie". Wiceszef PiS, jak powiedział, "apelował do kolegów, aby tego nie robili tak szybko". - Jeśli chcieli coś zmienić albo usunąć się z tej funkcji, powinni to zrobić łagodnie, rozłożyć w czasie, nie uderzać w PiS - dodał. Lipiński podkreślił, że chciałby, aby "nikt z PiS nie odchodził". - Nikt z prominentnych działaczy PiS-u nie powinien osłabiać naszej pozycji teraz, gdy ważą się losy PiS, klubu - dodał. O sytuację w PiS po rezygnacji trzech wiceprezesów był także pytany w środę prezydencki minister Michał Kamiński. Według niego, w PiS "nie ma rozłamu". - Mówimy o klubie, który ma 166 posłów, jeżeli istnieje supozycja, że z tego klubu odejdzie trzech posłów, to nie jest rozłam. Nie sądzę, żeby ktokolwiek pociągnął za sobą więcej - powiedział. Pytany, czy jako jeden z "architektów kampanii wyborczej PiS nie czuje ciśnienia" w związku z rozwojem wydarzeń w partii, odpowiedział: "nie czuję ciśnienia, bo zaczynałem kampanię, kiedy PiS miało 21 proc., skończyło z 34 proc. Musimy rozmawiać o tym, jakie były przyczyny takiego wyniku wyborczego". Podkreślił jednak, że "PiS zdobył dwa miliony głosów więcej niż w ubiegłych wyborach".