Po co bankom centralnym te rezerwy? Powodów jest wiele. Ich świetnego przeglądu dokonali niedawno ekonomiści Europejskiego Banku Centralnego Livia Chiţu, Joaquim Gomes i Rolf Pauli w "Biuletynie Ekonomicznym" EBC z lipca 2019 roku. Piszą oni, że bank centralny musi przede wszystkim ułatwiać międzynarodowe rozliczenia wszystkich instytucji swojego kraju, a także państwa. Rezerwy zatem musi utrzymywać po to, by ułatwić płatności rządu, na przykład spłatę zadłużenia dewizowego. Rząd nie musi szukać waluty na rynku, może ją wymienić w rodzimym banku centralnym. Wszystkie większe banki mają zobowiązania w walutach wobec swoich zagranicznych partnerów. Gdyby zdarzyło się tak, że waluty krajowej nie mogą zamienić na zagraniczną na rynku, wtedy także mogłyby prosić o pomoc swój bank centralny. To bardzo ważne, bo takie sytuacje na świecie zdarzały się podczas ostatniego wielkiego kryzysu finansowego. Banki przestały sobie nawzajem ufać i pożyczać pieniądze. Wtedy najważniejsze banki centralne świata porozumiały się ze sobą, że będą wzajemnie dostarczać sobie waluty, by partnerzy mogli zapewnić spłatę zobowiązań bankom ze swojego kraju. Rezerwy dewizowe są więc rodzajem polisy ubezpieczeniowej dla całego systemu finansowego. W krajach, w których kurs rodzimej waluty jest niestabilny, rezerwy banku centralnego mogą służyć do tego, by go ustabilizować. Najważniejszy powód jest jednak inny. Rezerwy banku centralnego zapewniają własnemu systemowi finansowemu odporność na kryzys walutowy. W przypadku, gdyby do kryzysu doszło, stanowią gwarancję spłaty zadłużenia zagranicznego państwa. Działają więc jak amortyzatory w aucie, gdy nieoczekiwanie wpadnie ono w dziurę. Chronią przed groźnym wypadkiem. Co składa się na rezerwy banków centralnych? To zależy od prowadzonej przez nie polityki, a ta zmieniała się w historii. Jest też różna w różnych krajach. Najwięcej rezerw stanowią papiery wartościowe, czyli obligacje najbardziej wiarygodnych krajów oraz depozyty w wiarygodnych bankach. Ważne jest, żeby te papiery łatwo można było sprzedać, gdy tylko zaistniałaby taka potrzeba. Do składników oficjalnych rezerw należą także: złoto oraz specjalne prawa ciągnienia (SDR) i transza rezerwowa w Międzynarodowym Funduszu Walutowym . Złoto w ciągu ostatnich lat ma coraz większy udział w rezerwach banków centralnych, przy czym zasób kruszcu zwiększają głównie kraje rozwijające się, dysponujące stosunkowo niskim jego udziałem. Również Narodowy Bank Polski w 2018 podjął strategiczną decyzję o zwiększeniu zasobu złota o 25 proc. do 4 mln 135,7 tys. uncji, czyli 128,6 tony, a w 2019 roku kupił jeszcze 100 ton złota. Zakup złota pozwolił nie tylko zwiększyć strategiczny bufor bezpieczeństwa finansowego Polski, ale także zbliżyć NBP pod względem udziału złota w rezerwach dewizowych do średniej w bankach centralnych na świecie. Oficjalne rezerwy, w tym także złoto, były gromadzone przez banki centralne w zasadzie od momentu ich powstania. Oprócz dwóch najstarszych - banku centralnego Szwecji i Banku Anglii - banki centralne powstawały w II połowie XIX stulecia. Trzeba pamiętać, że pod koniec XIX wieku mocarstwa umówiły się, iż nie będą emitować więcej waluty niż mają złota w swoich skarbcach, co nazwano "standardem złota". Choć powiązanie walut ze złotem skończyło się ostatecznie w latach 70. XX wieku, złoto miało wciąż wielkie znaczenia jako "polisa bezpieczeństwa" dla każdego państwa. Na świecie używanych jest ok. 180 walut, ale spośród nich tylko kilka znajduje się rzeczywiście w globalnym obiegu. Można za nie kupić w każdej chwili wszelkie strategiczne surowce i towary, takie jak ropę naftową, gaz ziemny, metale, a spośród nich najważniejsze - złoto. Pod koniec II wojny światowej alianci zawarli w Bretton Woods porozumienie tworzące nowy powojenny ład gospodarczy, a obejmujące między innymi wymianę walut pomiędzy państwami Zachodu. Rangę światowej "waluty rezerwowej" zyskał wówczas dolar. Jako waluty rezerwowe przez wiele lat po ostatniej wojnie używane były też (i są choć w mniejszym zakresie) brytyjski funt, jen, frank szwajcarski, a od 1999 roku, czyli od powstania Europejskiej Unii Monetarnej, także zyskujące na znaczeniu euro. Lekcje z kryzysów Mimo to zdecydowana większość banków centralnych aż do końca lat 90. zeszłego wieku nie przywiązywała wielkiego znaczenia do wielkości oficjalnych rezerw, a także do zgromadzonych zasobów złota. Wstrząsem dopiero był kryzys, jaki wybuchł w 1997 roku w państwach Azji. Azjatyckie "tygrysy" rozwijały się przez dłuższy czas, zaciągając coraz większe długi, głównie w dolarach i jenach. W czerwcu 1997 roku przyszedł moment, gdy spekulanci powiedzieli "sprawdzam". Skutki dla azjatyckich "tygrysów" były dramatyczne. Waluta Indonezji osłabiła się do dolara o 70 proc., a Korei Południowej prawie o jedna trzecią. Płaca realna w Indonezji spadła w krótkim czasie o ponad 40 proc., a bezrobocie w Tajlandii wzrosło prawie trzykrotnie. To tylko przykłady. Od tego czasu banki centralne, zwłaszcza w krajach szybko rozwijających się, otwartych na przepływy kapitału, inwestycje i wymianę handlową, zaczęły gromadzić coraz więcej rezerw. A najwięcej z wszystkich państw zgromadziły Chiny. Całkowite rezerwy walutowe utrzymywane na całym świecie wzrosły do ponad 11 bilionów dolarów na koniec 2018 roku. To dziesięć razy więcej niż 30 lat temu. Globalny kryzys finansowy sprzed ponad 10 lat przyniósł kolejną lekcję. Jak pamiętamy, zaczął się on w USA. Wtedy także liczne kraje rozwinięte stwierdziły, że mają za mało rezerw, a wiele z nich musiało ratować przed bankructwem całe swoje systemy finansowe. Analitycy agencji ratingowych pisali, że po brexicie status światowej waluty rezerwowej może stracić brytyjski funt. Równocześnie do głosu dochodzą także inne waluty - dolar kanadyjski, australijski i nowozelandzki, norweska i szwedzka korona, a także - co oczywiste - chiński renminbi, popularnie zwany juanem. W 2016 roku Międzynarodowy Fundusz Walutowy włączył renminbi do koszyka, na którym oparta jest międzynarodowa "waluta" Funduszu - wspomniane już SDR. W 2018 roku chińska waluta stanowiła już 2 proc. światowych rezerw. To jeszcze niewiele, ale w ciągu roku rezerwy banków centralnych w chińskiej walucie się podwoiły. Polskie rezerwy w górę Powstanie w 1999 roku Europejskiej Unii Monetarnej spowodowało, że do globalnej wymiany walutowej weszło euro, a do globalnej gry - Europejski Bank Centralny. EBC także utrzymuje rezerwy dewizowe - w dolarach, jenach, renminbi, złocie oraz w SDR. Ich głównym celem jest zapewnienie - gdyby była taka potrzeba - płynności bankom centralnym Eurosystemu. Utrzymywanie wartości euro do jakiejkolwiek innej waluty nie jest celem EBC, natomiast gdyby z powodów kursów walutowych zagrożona była stabilność cen w strefie euro, EBC może interweniować na rynku walutowym. Tak zdarzyło się do tej pory tylko dwa razy. Oficjalne aktywa rezerwowe EBC są stosunkowo niewielkie i na koniec 2018 roku wynosiły 68,6 mld euro, z czego ok. 18,2 mld euro stanowiło złoto. Trzeba jednak pamiętać, że na aktywa EBC składają się banki centralne będące jego akcjonariuszami. Aktywa rezerwowe Europejskiego Systemu Banków Centralnych wynosiły na koniec 2018 roku 719 mld euro. Z tych rezerw - gdyby zaszła taka potrzeba - także EBC mógłby korzystać. W ostatnich 10 latach dynamika akumulacji rezerw dewizowych przez NBP była zbliżona do obserwowanej wśród globalnych banków centralnych. W okresie grudzień 2009 - grudzień 2019 oficjalne aktywa rezerwowe wzrosły o 107% do 114,5 mld EUR. W Unii większe niż Polska rezerwy dewizowe mają tylko Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy. Polska ma znacznie większe rezerwy niż Hiszpania (należąca do strefy euro, a więc zawsze mogąca liczyć na wsparcie EBC) czy też posługująca się własną walutą Szwecja. Ekonomiści EBC zwracają uwagę jeszcze na jeden ważny fakt. Choć nie zostało to naukowo udowodnione, to jednak wydaje się, że coraz większy wpływ na decyzje dotyczące rezerw złota ma sytuacja geopolityczna. Świat staje się wielobiegunowy, a jednocześnie pełen obaw dotyczących napięć handlowych USA-Chiny, brexitu, przyszłości strefy euro czy jednostronnie wprowadzanych sankcji. A w takich czasach najjaśniej błyszczy złoto. Rządy doszły także do przekonania, że jeśli rodzime banki centralne mają waluty najważniejszych partnerów, to muszą się z nimi liczyć. Być może jako pierwsze zrozumiały to Chiny, które mają największe rezerwy ze wszystkich państw, bo prawie 3,1 biliona dolarów, w tym prawie 91,5 mld dolarów w złocie. W ciągu ostatnich 20 lat Chiny zwiększyły swoje zapasy złota prawie pięć razy. Według danych World Gold Council na koniec II kwartału tego roku najwięcej złota - 8,13 tys. ton - miały USA. Na kolejnych miejscach były Niemcy (3,36 tys. ton), Włochy (2,45), Francja (2,44) oraz Rosja (2,24) i Chiny (1,95 tys. ton). O ile w ciągu ostatnich 20 lat zasoby złota Francji, a zwłaszcza Szwajcarii wyraźnie spadły, a Niemiec i USA nie zmieniły się, o tyle ponad pięć razy wzrosły zapasy złota Rosji. Polska posiada 228,6 ton złota. W latach 2018-2019 rezerwy złota NBP zostały zwiększone o 125,7 tony (122 proc.). W efekcie tych zakupów NBP przesunął się w rankingu wielkości zasobu złota z 34. na 22. pozycję wśród banków centralnych na świecie i z 15. na 11. w Europie, wyprzedzając wszystkie kraje regionu. Całe światowe oficjalne rezerwy złota wynoszą 34,5 tys. ton. Dane World Gold Council pokazują, że roczny popyt na złoto w ciągu ostatnich lat to nieco ponad 6 tys. ton. Kupują je przede wszystkim producenci biżuterii, sprzętu technicznego i inwestorzy, a także - choć coraz mniej - dentyści. W 2018 roku banki centralne, instytucje państwowe oraz międzynarodowe kupiły 656,3 tony złota. To o ponad połowę więcej niż rok wcześniej. Kiedy poznamy dane za 2019 rok może okazać się, że kupiły go jeszcze więcej. Jacek Ramotowski