W 2001 amerykański herpetolog (zoolog badający płazy i gady) o znajomo brzmiącym nazwisku, Joseph Slowinski, wyruszył na wyprawę badawczą do Birmy, zwanej też Mjanmą. Celem podróży było oczywiście badanie lokalnych przedstawicieli świata zmiennocieplnych. 11 września 2001 (zbieżność dat z pewnym tragicznym wydarzeniem zupełnie przypadkowa) Slowinski został ugryziony przez nieznanego wcześniej czarno-białego bungarusa - śmiertelnie jadowitego węża z rodziny zdradnicowatych. Organizm naukowca nie wytrzymał potężnej dawki toksyny, a on sam zmarł następnego dnia. Kilkanaście lat później, w 2016 grupa badaczy z Chin natrafiła na ślad tajemniczego gada, przypominającego tego, którego opisywali członkowie wyprawy Slowinskiego. Nieco dalej na północ, bo w granicach Państwa Środka. Po raz drugi bardzo podobnego węża znaleziono w 2019. W obu przypadkach pobrano próbki DNA, na podstawie których próbowano ustalić, do jakiego gatunku należy zwierzę. No i ustalono: do żadnego znanego dotychczas. Choć badania trwały niemal dwa lata od zdobycia ostatniego materiału, naukowcy wreszcie potwierdzili, że zarówno bungarus, który zabił Slowinskiego w 2001, jak te znalezione później lasach prowincji Junnan, to zupełnie nowy gatunek tego jadowitego rodzaju węża. W dojściu do przełomowych wniosków pomógł incydent sprzed kilku lat, kiedy inny, tym razem chiński, herpetolog został ugryziony przez dziwnego, czarno-białego bungarusa. Szczęśliwie tym razem ukąszenie nie było śmiertelne, więc badacz mógł opowiedzieć o tym światu. Rana wokół miejsca, gdzie wąż wpił się zębami, przez kilka dni była niezwykle bolesna, a skóra przybrała czarną barwę. Dzięki temu naukowcy wpadli na trop nowego gatunku - jad żadnego innego węża żyjącego w okolicy nie powodował bowiem takich objawów. Paradoksalnie ukąszenie znanych dotąd gadów, żyjących w tamtych okolicach, jest przeważnie bezbolesne, nie mówiąc o gniciu tkanek dookoła. Nowy gatunek wymagał oczywiście nowej nazwy. Jako że na cześć Slowinskiego nazwano już dotąd trzy zwierzęta (dwa węże i gekona), potrzebna była inna inspiracja. Badacze sięgnęli więc do lokalnych legend i nadali gadowi miano Bungarus suzhenae na cześć wężowej bogini Bai Suzhen (znanej też jako Baishe Niangniang, czyli Cesarzowa Białego Węża lub Cesarzowa Biały Wąż). Wężowa bogini jest główną bohaterką popularnej w Chinach legendy o białym wężu, chętnie adaptowanej przez twórców sztuk teatralnych czy filmowych. Postać ta pojawiła się w kilku operach oraz kilkunastu filmach i serialach. Uważni internauci zauważyli pewne powiązanie pomiędzy nazwą nowego gatunku, produkcjami z Bai Suzhen w roli głównej a... legendą brytyjskiego hard rocka - kierowanym przez Davida Coverdale’a zespołem Whitesnake (ang. "Biały Wąż", czy raczej "Białywąż"). Wiele sztuk, filmów i seriali o chińskiej bogini nosi tytuły, które wprost nawiązują do postaci Białego Węża, a w języku angielskim do nazwy zespołu: "The Legend of White Snake", "The Destiny of White Snake", "Madame White Snake" czy po prostu "White Snake". David Coverdale nadał swojej kapeli takie, a nie inne miano, bo tak nazywała się jego pierwsza solowa płyta, nagrana po opuszczeniu szeregów Deep Purple w drugiej połowie lat 70. Czy mógł inspirować się azjatycką legendą, od której teraz nazwano nowych gatunek węża? Mało prawdopodobne, choć niewykluczone. On sam, pomimo pytań ze strony internautów, nie zabrał głosu w tej sprawie i raczej można się spodziewać, że nigdy jej nie skomentuje. ***Zobacz także***