Dzień nie różni się jednak wiele od innych. Strażnicy bacznie wypatrują zagrożenia, a w środku żołnierze opalają się, dyskutując o filmach, które wczoraj wieczorem obejrzeli, i o jedzeniu: obiady chwalą, śniadań nie lubią. Niektórzy rezygnują ze śniadań, bo ta jednostajność trochę męczy. - Ogólnie nie jest źle. Można się najeść, jest naprawdę wysokokaloryczne. Nawet jeśli zje się jeden posiłek dziennie, to praktycznie wystarcza na cały dzień - mówił jeden z żołnierzy. Dla całej międzynarodowej dywizji gotują zatrudnieni przez Amerykanów Hindusi. Dla nich 3 września to dzień, jak co dzień. - To całkiem normalne śniadanie. Nic niezwykłego. Serwujemy kiełbaski, bekon, jajka, płatki - oznajmia hinduski kucharz. W bazie jest już prawie wszystko, a nawet więcej, np. łańcuchy do jazdy po... śniegu dla samochodów terenowych. - Wydano nam to w Szczecinie, mamy i musimy trzymać. Ale po co nam to dali, to nie mam zielonego pojęcia - śmieją się żołnierze. Takie dodatkowe wyposażenie jest więc niepotrzebne, przydałyby się za to więcej kamizelek kuloodpornych, by... od środka chroniły samochody przed ostrzałem z broni maszynowej. - Słyszałem, że chłopaki ze Świętoszowa obkładają samochody workami z piaskiem. Ja szukam starych, zużytych kamizelek kuloodpornych od marines, by wsadzić w drzwi czy w bok tarpana plastry kevlarowe. One dałyby trochę lepszą osłonę - dodają już na poważnie żołnierze.