Prezydent Kwaśniewski nie spędził 6 lat temu wakacji z agentem rosyjskich służb specjalnych. Dziennik "Życie" nie miał racji twierdząc, że tak było - taki wyrok wydał wczoraj warszawski sąd w cywilnym procesie wytoczonym gazecie przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Prezydent wygrał ten proces. Sąd odrzucił żądania finansowe prezydenta. Wyrok jest nieprawomocny; strony z niego niezadowolone mogą się odwoływać do Sadu Apelacyjnego. Brak jest podstaw do przyjęcia, że między 5 a 15 sierpnia 1994 r. Aleksander Kwaśniewski był w Cetniewie, dziennikarze "Życia" naruszyli natomiast zasadę odpowiedzialności za słowo - uznał sąd. Zdaniem redaktora naczelnego dziennika Tomasza Wołka, wyrok sądu oznacza, że zagrożona została wolność słowa. - Wyrok jest skandaliczny - będzie apelacja - powiedział. Tak zakończył się w I instancji precedensowy proces cywilny, wytoczonym przez prezydenta dziennikowi "Życie" za sugestię jego wspólnych wakacji z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem. W sierpniu 1997 r. "Życie" w artykule pt. "Wakacje z agentem" napisało, że między 5 a 15 sierpnia 1994 r. ówczesny lider SLD spędzał wakacje z Ałganowem w ośrodku "Rybitwa" w Cetniewie. Prezydent zaprzeczył, twierdząc, że 2 sierpnia wyjechał z Cetniewa i już więcej tego roku tam nie wracał. Pozwał wydawcę gazety, redaktora naczelnego Tomasza Wołka oraz autorów tekstu Jacka Łęskiego i Rafała Kasprowa, żądając od nich przeprosin i 2,5 mln zł zadośćuczynienia na rzecz powodzian. Proces zaczął się w kwietniu 1998 r. Przeprowadzono czternaście rozpraw. Niektórzy pracownicy "Rybitwy" zeznawali, że w pierwszej połowie sierpnia 1994 r. powód był w Cetniewie. Świadkowie wzywani na wniosek powoda zeznawali, że powoda wtedy tam nie było. Świadczące o tym dowody złożyli prawnicy prezydenta.