Gorący spór w magazynie "24 godziny" wywołał sprzeciw polskiego rządu wobec ustanowienia Europejskiego Dnia przeciwko Karze Śmierci. Warszawa zablokowała tę inicjatywę, popieraną przez wszystkie pozostałe państwa UE - podaje TVN24.pl. - Polska dowiodła, że się szanuje. Nasze stanowisko jest moralnie uzasadnione - uważa Kurski. - Uważamy, że to zakaz kary śmierci jest niemoralny. Polska nie daje gwarancji życia żołnierzom, strażakom, policjantom, natomiast daje gwarancję zwyrodnialcom siedzącym w więzieniu - dodał. Jego argumenty nie przekonały Katarzyny Piekarskiej. - Polska znów jest hamulcowym Europy, dziwadłem. Prowadzimy debatę, której już nikt nie prowadzi - uważa posłanka. - Kara śmierci wcale nie zmniejsza ilości przestępstw, zdarzają się też pomyłki sądowe. Poza tym jej przywrócenie jest niemożliwe - dodała. Jej zdaniem sprzeciw rządu wobec inicjatywy UE ma związek z kampanią wyborczą - podaje TVN24.pl. - Pomyłki lekarskie też się zdarzają, a nikt nie chce odwoływać operacji - odpowiadał Kurski. - Poza tym dotyczyłaby tylko przestępstw stuprocentowo udowodnionych i makabrycznych. Jeśli mówimy o ochronie życia, to kompleksowo - także o eutanazji i aborcji - dodał. Kurski nie wykluczył, że jeśli "zaistnieją warunki społeczne i polityczne", PiS może się starać o przywrócenie kary śmierci. - Ale przecież jej zniesienie jest jednym z fundamentów UE. Jeśli ją przywrócimy, nie będziemy w Unii - argumentowała Piekarska. Kurski został przy swoim zdaniu. - Nie będziemy w Radzie Europy, nic mi nie wiadomo o takich przepisach dotyczących UE - powiedział. 10 października nie będzie obchodzony w tym roku jako Europejski Dzień przeciwko Karze Śmierci z powodu sprzeciwu Polski - ogłosili wspólnie unijny komisarz Franco Frattini i portugalski minister sprawiedliwości Alberto Costa. Jak sprecyzował Frattini po spotkaniu ministrów sprawiedliwości państw UE w Brukseli, "Polska podtrzymała swoje dotychczas znane stanowisko" i jako jedyny kraj z "27" nie zgodziła się na ustanowienia Dnia. Włoski minister sprawiedliwości Clemente Mastella był bardziej dosadny: - Aroganckie zachowanie ze strony polskiej ma związek z kampanią wyborczą - skomentował. Z kolei portugalski minister wyraził nadzieję, że "w bardzo niedalekiej przyszłości pojawią się okoliczności", które umożliwią państwom członkowskim na powrót do tej inicjatywy, co zostało odczytane jako aluzja do wyborów w Polsce 21 października - czytamy w TVN24.pl.