Apel do pracowników, skierowany do nich imiennie oraz za pośrednictwem wewnętrznego biuletynu "British Airways News", idzie znacznie dalej, niż wcześniejsze sugestie, by zgodzili się na zamrożenie płac lub bezpłatny urlop - jest jednoznaczny z obcięciem płac. Z punktu widzenia związków zawodowych, negocjujących pakiet działań oszczędnościowych, oznacza to podkopanie ich pozycji przetargowej. Dla kierownictwa jest to sposób na zmniejszenie kosztów i oszczędzenie gotówki. Kierownictwo linii negocjuje ze związkami zawodowymi m.in. plany zmniejszenia zatrudnienia o 4 tys. osób (10 proc.), z czego 2 tys. miałyby stanowić dobrowolne zwolnienia wśród personelu pokładowego liczącego 14 tys. pracowników. Szef British Airways Willie Walsh ogłosił ostatnio, że zrezygnował z wynagrodzenia za pracę w lipcu wskazując, iż linie walczą o przetrwanie w warunkach dekoniunktury. Za jego przykładem poszedł dyrektor finansowy Keith Williams. Apel do pracowników zapewnia, iż kierownictwo "pomoże im w zminimalizowaniu skutków finansowych (nieodpłatnej pracy - red.)" i zaprzecza, by osoby, które pozytywnie na niego odpowiedziały miały pierwszeństwo w zatrudnieniu przy podejmowaniu przyszłych decyzji w sprawie zwolnień. W ostatnim roku obrachunkowym linie British Airways odnotowały stratę w wysokości 401 mln funtów. Głównym powodem było drogie paliwo lotnicze w okresie, gdy spadła liczba pasażerów. Od lata 2008 roku z linii zwolniono ponad 2500 pracowników, w tym 780 menedżerów.