Po publikacjach "Gazety Wyborczej", tygodników "Do Rzeczy" oraz "Wprost" śledztwo w sprawie wycieku kopii akt dotyczących afery podsłuchowej prowadzi płocka prokuratura. Biegli chcą sprawdzić, czy dane mogli ujawnić zaangażowani w sprawę prokuratorzy oraz służby prowadzące czynności. - Wszystkie osoby bez wyjątków, które miały dostęp do protokołów, będą przesłuchane. W tym oczywiście także prokuratorzy i adwokaci - informuje w rozmowie ze stacją TVN24 Dariusz Korneluk, szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Akta sprawy składają się z 28 tomów. Jak podaje stacja TVN24, ze wszystkimi zapoznali się prawnicy podejrzanego Marka Falenty oraz pokrzywdzonego Rafała Baniaka. Pozostali z 27 tomami. Wgląd do akt mieli także przedstawiciele prokuratury: w tym poza prokurator prowadzącą śledztwo, między innymi szefowie prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga oraz Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Nieznane nagrania kelnerów i 56 nazwisk podsłuchanych Przypomnijmy, że "Wprost" ujawnił fragmenty zeznań kelnerów, Łukasza N. i Konrada L. Z ich relacji wynika, że Aleksander Kwaśniewski rozmawiał w Amber Room z Leszkiem Millerem o więzieniach CIA w Polsce oraz o aferze Rywina. Z kolei rozmowa wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej i szefa CBA Pawła Wojtunika miała dotyczyć odzyskiwanych dzieł sztuki. Zeznania kelnerów dotyczyły również Radosława Sikorskiego, który miał mówić o planach "dotyczących polskiej armii, dezorganizacji i chaosu w niej panującego; Jana Burego, który miał dyskutować z przedstawicielem Tauronu m.in. o Enei, jak i Jana Kulczyka. Ten ostatni miał rozmawiać między innymi z Leszkiem Millerem, Pawłem Grasiem, jak i wiceministrem Skarbu Państwa, Pawłem Tamborskim. Z ustaleń "Do Rzeczy" wynika, że kelnerzy nagrywali czołowych przedstawicieli PO, PSL i SLD. Lista podsłuchanych obejmuje najważniejszych ludzi w państwie i jest znacznie szersza, niż do tej pory podawały media. W sumie nagrano ok. stu osób. "Do Rzeczy" ustaliło nazwiska 56 z nich, skupiając się na tych, którzy w chwili tworzenia nagrań zajmowali eksponowane stanowiska. "Lista tych, którzy zostali podsłuchani, robi ogromne wrażenie" - pisał Gmyz.