Tymczasem bezrobocie w Polsce sięga 20 proc., wobec czego wielu naszych rodaków pracuje w państwach UE na czarno. Widmo zalania rynku pracy przez pracowników ze Wschodu, w dodatku równoprawnych własnym obywatelom, oraz naciski związków zawodowych podziałały na wyobraźnię polityków większości krajów UE, którzy wycofali się z wcześniejszych obietnic co do pracy dla mieszkańców nowo przyjmowanych do Unii państw. Kto wyjeżdża? Co roku ponad pół miliona Polaków wyjeżdża do pracy za granicę. Znajdują zatrudnienie głównie w Niemczech, USA i Włoszech. Zarobione "na saksach" ponad 2 miliardy euro rocznie wydają głównie w kraju - informuje "Rzeczpospolita". Gazeta podkreśla, że pieniądze te mają spore znaczenie i dla sytuacji finansowej ich rodzin i dla naszej gospodarki. Zarobek za granicą stanowi ok. 4 proc. wszystkich zarobków Polaków. Wyjazdy za pracą zmniejszają bezrobocie w kraju. Według oficjalnych danych, a także wg badań naukowców, większość pracujących za granicą Polaków robi to legalnie. Prawie co dziesiąty uczestnik sondażu PBS twierdzi, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy sam lub ktoś z jego rodziny pracował za granicą. Częściej o wyjazdach mówili ludzie z wykształceniem średnim (ponad 12 proc.) niż z podstawowym i wyższym ( po ok. 7 proc.), zamieszkali w miastach liczących do 200 tys. mieszkańców. Sondaż wskazuje, że zarobkowy wyjazd za granicę trwał średnio około 7 miesięcy, a najczęściej 2 - 3 miesiące (42 proc. odpowiedzi) - była to więc praca głównie sezonowa. Na znacznie dłużej - średnio 17 miesięcy - wyjeżdżały osoby z wyższym wykształceniem. 32 proc. z nich pracowało za granicą dłużej niż rok - informuje "Rz". Kto ma szanse na pracę? Pracę znajdą przede wszystkim poszukiwani specjaliści, nie tylko naukowcy czy lekarze, ale także pielęgniarki, kelnerzy, recepcjoniści czy robotnicy budowlani. Nadal jednak obowiązywać będą pozwolenia na pracę i inne regulacje, chroniące rynki pracy w Unii. Już dziś wielu absolwentów polskich uczelni poważnie myśli o pracy poza granicami kraju. My u nich nie... Irlandia, to jak na razie jedyny kraj, gdzie Polacy tuż po przystąpieniu do UE będą mogli swobodnie pracować. Prawdopodobnie Polaków będzie obowiązywać jedynie dwuletni okres przejściowy na przyznawanie świadczeń socjalnych. Wcześniej podobne stanowisko wyrażała Wielka Brytania, ale zdaje się z niego wycofywać. Wg szacunków brytyjskiego MSW, rocznie na Wyspy napłynie 7-13 tys. osób z nowych państw członkowskich Wspólnoty. Już teraz w Wielkiej Brytanii pracuje sporo Polaków. Jednak większość z nich zatrudnienie znalazła na czarno. - Ci wszyscy ludzie, którzy do tej pory w Anglii pracowali nielegalnie, nie płacili podatków, nie płacili żadnych składek, będą teraz mieli szansę się zalegalizować i to też w pewien sposób zwiększy ich koszty, bo od każdego funta będą musieli odprowadzić 18 proc. podatku - mówił RMF Tomasz Zmełta, który w Anglii prowadzi własną firmę budowlaną. Według dziennika "The Independent", brytyjscy dyplomaci w krajach Europy Wschodniej dostali nowe zadanie, mają prowadzić akcję zniechęcającą Polaków, Słowaków, Czechów i mieszkańców krajów bałtyckich do prób osiedlenia się w Wielkiej Brytanii. Zniechęcać do imigracji Także w Hiszpanii są pewne ograniczenia. Zatrudnienie będzie można znaleźć w takich sektorach jak budownictwo, rolnictwo czy turystyka i informatyka. Nieco problemów ze znalezieniem pracy będą mieli Polacy planujący wyjazd do Szwecji. I choć tamtejszy rząd przez długi czas zapewniał, że nie będzie dla nas zamykał rynku pracy, to jednak zdanie zmienił. Szwedzi obawiają się, że nowi członkowie UE "uzyskają dostęp do całej sieci zabezpieczeń społecznych". Duńczycy i Holendrzy nie zamykają przed Polakami i innymi nowymi członkami UE rynku pracy, szykują jednak pewne ograniczenia. Pod naciskiem parlamentu rząd holenderski wycofał się z wcześniejszych obietnic, że 1 maja otworzy szerzej rynek pracy dla Polaków i obywateli innych nowych państw członkowskich Unii Europejskiej. Nowym członkom Unii będzie nieco łatwiej podejmować pracę w Holandii, ale tylko w sektorach, w których Centralny Urząd Pracy i Płacy stwierdzi brak chętnych do pracy wśród Holendrów lub obywateli "starych" państw UE. Mówi się także o limicie 22 tys. osób, które będą mogły przyjechać do pracy z "nowych" krajów UE. Restrykcje zapowiedziano na razie na dwa lata. - Już przed upływem pierwszego roku, czyli przed 1 maja 2005, rząd dokona przeglądu sytuacji i w razie wzrostu zapotrzebowania na pracowników będzie mógł złagodzić obostrzenia - powiedziała Sabine Jimkes, rzeczniczka Ministerstwa Spraw Socjalnych i Zatrudnienia w Hadze. Belgijski rynek pracy zostanie otwarty dla Polaków najwcześniej za 2 lata. Teraz większość z 40 tys. pracujących tam Polaków jest zatrudniona nielegalnie. Najczęściej są to prace budowlano-remontowe, pomoc domowa, sprzątanie biur. Prawdopodobnie aż do 2011 roku zamknięty dla Polaków będzie niemiecki i austriacki rynek pracy. Nadal jednak będzie można jeździć za naszą zachodnią granicę m.in. w ramach kontraktów budowanych. W ubiegłym roku w Niemczech pracowało legalnie prawie 270 tys. Polaków, w większości jako robotnicy sezonowi w rolnictwie i hotelarstwie. Nic dziwnego więc, że nowi członkowie Unii czują się zawiedzeni. Jak pisze brytyjski "Financial Times": "Przemówienia i uśmiechy towarzyszące przyjęciu nowych członków do UE z dniem 1 maja nie ukryją faktu, że rozszerzenie jest sprawą ponurą, naznaczoną brakiem zaufania, skrywaną z trudem ksenofobią i nieumiejętnym tłumaczeniem korzyści rozszerzenia przez europejskich polityków". Skutkiem tego stanu jest - według renomowanej brytyjskiej gazety - rosnąca w niektórych krajach niechęć wobec rozszerzenia, którą poniewczasie usiłują powstrzymać europejscy przywódcy. "Financial Times": Retoryka i ksenofobia UE Coraz częściej pojawiają się sygnały, że restrykcje, na zasadzie wzajemności, chcą utrzymać także nasi środkowoeuropejscy sąsiedzi Czesi, Węgrzy i Słowacy. Węgry nie dadzą nam pracy ... oni u nas tak? Tego jeszcze do końca nie wiadomo. W piątek 20 lutego, "Rzeczpospolita" podała, że od 1 maja obywatele wszystkich krajów UE będą mogli swobodnie podejmować u nas pracę. Polska okazałaby się jednym z nielicznych krajów przystępujących do UE, który decyduje się na taką liberalizację. "Nie zamierzamy utrzymywać żadnych restrykcji. Uważamy, że byłoby to sprzeczne z interesem naszej gospodarki. Liczba obywateli Unii pracujących w Polsce jest na tyle mała, że nie wpływa istotnie na wielkość bezrobocia. Ich obecność jest natomiast warunkiem wzrostu inwestycji zagranicznych" - powiedział "Rzeczpospolitej" wiceminister gospodarki Marek Szczepański. Jednak tego samego dnia wicepremier Hausner stwierdził, że zastosowana zostanie zasada wzajemności w ochronie naszego rynku pracy. Norwegia też się boi... Norwegia, która wprawdzie nie należy do Unii, ale wraz z krajami UE należy do Europejskiego Obszaru Gospodarczego i układu z Schengen o wolnym przepływie ludzi, też stanowiła cel wyjazdów zarobkowych Polaków. Rząd norweski, idąc w ślady innych państw skandynawskich, poinformował, że przedstawi przed Wielkanocą projekt ustawy zmierzającej do ograniczenia przyjazdów do pracy osób z państw, które 1 maja zostaną członkami Unii Europejskiej. - Na jakiś czas potrzebne będzie wprowadzenie reguł przejściowych, które zapobiegną wszelkim negatywnym konsekwencjom dla świata pracy i dla systemu opieki socjalnej w Norwegii - powiedziała minister ds. samorządu lokalnego, Erna Solberg. Tym samym bogate skandynawskie królestwo, o stopie bezrobocia zaledwie nieco ponad 4 proc., które początkowo zamierzało natychmiast i w pełni otworzyć swój rynek pracy, postanowiło ostatecznie pójść za przykładem nordyckich sąsiadów, przewidujących wprowadzenie przejściowych ograniczeń w przyjazdach siły roboczej. To nie tak miało być... Polacy zdają się porzucać nadzieje, że zaraz po wejściu do Unii będzie im lepiej. Czują się rozczarowani polityką krajów Unii Europejskiej, szczególnie, gdy większość państw UE po kolei wycofało się z wcześniejszych obietnic otwarcia swych rynków pracy. Chyba nie tak wyobrażaliśmy sobie Wspólną Europę. Kowalski nie odczuje wejścia do Unii O tym, kto ma szansę na pracę w Unii, jak jej szukać, na jakie przepisy zwracać uwagę, będziecie mogli porozmawiać na czacie z ekspertem UKiE Maciejem Duszczykiem w poniedziałek, 23 lutego, o godz. 15. Zapraszamy do rozmowy!