W wiosce obiektem kultu jest flaga brytyjska zawieszona na bambusowym maszcie oraz trzy portrety księcia pierwsze, czarno-białe z początku lat 60, drugie z lat 80 i trzecie z przed jakiś 10 lat. Wszystkie zostały przesłane oficjalni, lecz dyskretnie z Londynu za pozwoleniem księcia Edynburgu, który najwyraźniej jest świadomym kultu jakim jest otoczony na tej wyspie. Z drugiej strony, Książę Filip znany jest z dyplomatycznych gaf zwłaszcza wobec cudzoziemców. Podczas jednego ze spotkań z brytyjskimi studentami, książę udzielił rady aby nie przebywali zbyt długo w Chinach ponieważ ich oczy mogą stać się skośne. Innym razem, podczas wizyty w Australii zapytał grupę Aborygenów, czy nadal polują na siebie z dzidami? Dlatego też możliwym jest , że udzielił zgody na wysłanie mieszkańcom wyspy swoich portretów traktując całą sprawę jako żart. Według opowieści wodza wioski, 80-letniego Jack'a, od wieków wierzono na wyspie w syna "ducha góry" o białej skórze, który podróżuje po świecie w poszukiwaniu bogatej i potężnej żony. W jakiś sposób legenda została powiązana z księciem Filiperm, który w rzeczywistości poślubił bogatą i potężną kobietę, na początku lat 60., kiedy to Vanuatu było francusko-angielską kolonią. Prawdopodobnie mieszkańcy widzieli portrety księcia w kolonialnych placówkach i w ten sposób powiązali go z legendą - twierdzi korespondent BBC. "Wiara" tylko uległa wzmocnieniu gdy w 1974 r. królowa Elżbieta i książę Filip odwiedzili Nowe Hybrydy. Mieszkańcy uznali, ze syn "ducha góry" ubrany w marynarski mundur przyjechał pochwalić się swoją wybranką. - On jest bogiem, nie człowiekiem - podkreśla wódz wioski. - Nikt w wiosce nie potrafi pisać, ani czytać. Dopiero w tym roku poznali datę urodzin księcia - relacjonuje reporter BBC. Kult księcia jest przejawem "kultu Cargo", bardzo popularnego na wyspach południowego Pacyfiku. na innej wyspie archipelagu Vanuatu istniej kult Johna Fruma oraz Ameryki. Według jednej z teorii jest on efektem kontaktu tubylców z amerykańską armią podczas II wojny światowej, która aby pozyskać przychylność mieszkańców obdarowywała ich najrozmaitszymi prezentami, w wielu przypadkach nadnaturalnymi, z punktu widzenia mieszkańców. Według innej teorii ma on swoje źródło w anty-misjonarskich i kolonizatorskich ruchach z lat 30. ubiegłego wieku. Zdaniem antropologów "kulty Cargo" są skomplikowaną, acz wyrafinowaną odpowiedzią rdzennych mieszkańców na kontakt z kolonistami i misjonarzami. Łącza one dawne wierzenia z elementami nowej wiary, a także tłumaczeniem w "tradycyjny" sposób zjawisk związanych z kontaktem z zaawansowanym technologicznie światem, z którego, mimo że niezrozumiałego często płyną dla mieszkańców dary, mogące wydawać się nagrodami za wiarę, często dla rdzennych mieszkańców nadprzyrodzonymi. Elementem kultu jest odtwarzanie zaobserwowanych zjawisk związanych z sferą wierzeń na swoim poziomie percepcji, co jest charakterystyczne dla wszystkich religii, stąd też np. budowanie drewnianych modeli samolotów - będących źródłem darów oraz odtwarzanie ich startów i lądowań, które mają przyczynić się do otrzymania nowej porcji "nagród".