U schyłku 2009 roku przypomnijmy sobie 10 najbardziej absurdalnych, obraźliwych, a także ekscytujących historii medialnych i wydarzeń kulturalnych na temat "uciśnionej" Polonii z Wysp Brytyjskich. 1. Polacy widziani oczami Giles'a Corena Giles Coren - kontrowersyjny dziennikarz i krytyk restauracyjny z dziennika "The Times", opublikował 26 lipca 2008 roku artykuł zatytułowany "Two waves of immigration, Poles apart" (Dwie fale imigracji, Polacy rozdzieleni). W owym artykule Coren wyraził pogląd, iż Polacy negują swój udział w Holokauście. Dodał również, odnosząc się do nas per "Polack", że "jeśli Anglia nie okazała się dla nas krajem mlekiem i miodem płynącym, to powinniśmy się stąd wynosić." Artykuł Corena zaskutkował nadesłaniem do redakcji "The Times" wielu listów ze skargami, w tym jednego od ambasador Polski w Wielkiej Brytanii - Barbary Tuge-Erecińskiej - zatytułowanego "Poland's role in the Holocaust" (Rola Polski w Holokauście). Ambasador napisała w nim, że "kwestia stosunków polsko-żydowskich została niesprawiedliwie i głęboko sfałszowana". W następnym tygodniu Coren odpowiedział na list ambasador, zaczynając od wyrażenia swojej satysfakcji z powodu oburzenia, jakie wywołał jego artykuł. Na zakończenie dziennikarz poprosił ambasador o wyjaśnienie czytelnikom sprawy Pogromu Kieleckiego, który miał miejsce 15 miesięcy po zakończeniu II wojny światowej, co wzbudziło oburzenie wśród czytelników, którzy zarzucili dziennikarzowi wybiórcze przedstawianie historii i złośliwość. W rezultacie do komisji zażaleń prasowych wpłynęło mnóstwo skarg na publikację Corena, jednak w listopadzie 2008 komisja odmówiła podjęcia jakichkolwiek działań wobec dziennikarza. Coren kontynuuje swoją karierę jako recenzent restauracyjny, szczycąc się nie tylko narastającą arogancją, ale również brzuchem. Trudno sobie jednak wyobrazić, aby w najbliższym czasie odważył się na kosztowanie jedzenia w jakiejkolwiek z restauracji na terenie dzielnicy Hammersmith. 2. Polskie legendy muzyki rozrywkowej - tylko dla nas! Co sprawiło, że Bajm, Lady Pank, Kayah, Doda, Monika Brodka, Wilki, Bracia, Natalia Kukulska i wielu innych, polskich wykonawców pojawiło się w hali Wembley Arena 7 września 2008 roku? Wysokie wynagrodzenie to pierwsza kwestia nasuwająca się na myśl, lecz o tym na chwilę zapomnijmy. Powodem byliśmy my - Polonia londyńska, dla której owe gwiazdy przyleciały zaśpiewać. PKO BP London Live - największy jak dotychczas festiwal polskiej muzyki na Wyspach, któremu patronowały Cooltura i Polskie <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">Radio</a> Londyn, miał na celu zjednoczyć gwiazdy polskiej sceny muzyki rozrywkowej zarówno z rodakami na emigracji, jak również z Brytyjczykami, pragnącymi poznać naszą kulturę. - Było cudownie - skomentowała Doda. Opinie są jak zawsze podzielone, lecz tamtego dnia kilkanaście tysięcy rodaków z zapalniczkami w ręku zgodziło się w stwierdzeniu, że "nie odnajdzie więcej nas, ta sama chwila". A może jednak? 3. Chris Moyle o Polakach lekkich obyczajów W listopadzie 2008 Chris Moyles, słynny ze swoich kontrowersyjnych wypowiedzi brytyjski prezenter Radia 1, zwierzył się swoim słuchaczom: "Z własnego doświadczenia wiem, że prostytutki są bardzo dobrymi sprzątaczkami, a ich zdolność do prasowania jest wręcz wspaniała." Moyles kontynuował z odkrywczym stwierdzeniem: "Jeśli jesteś Polakiem, jesteś bardzo dobry w prasowaniu i prostytucji, jak również w naprawie samochodów." Rodacy zareagowali, tworząc petycję wymagającą przeprosin za te "obraźliwe i nieznośne" komentarze. Moyles wyjaśnił - "Nie miałem na celu łączyć Polaków z prostytucją w sposób, w jaki zostało to przez nich odebrane. Rozumiem jednak, że moje komentarze mogły być źle zrozumiane." Moyles słynie z seksistowskich, homofobicznych, antysemickich poglądów, z którymi nierzadko dzieli się ze swoimi słuchaczami, zarabiając przy tym 650 tys. funtów rocznie. Warto o tym pamiętać, przy planowaniu jakichkolwiek petycji przeciw niemu w przyszłości. 4. My i Oni, czyli polska prasa o emigrantach W listopadzie 2008 Tomasz Borejza - polski socjolog, który przez rok mieszkał i pracował w Londynie, opublikował artykuł pt. "Rodak na Wyspach" w tygodniku "Przegląd". Autor podsumował w nim polskich emigrantów widzianych przez pryzmat dziennikarzy "Gazety Wyborczej". Powołując się na teksty sprzed ostatnich 5 lat, takich jak m.in. "Gudbaj Elka" Violetty Szostek i Katarzyny Michalak, czy "Na Wyspy jeżdżą wykształciuchy" Wojciecha Pelowskiego, Borejza ukazał ważną prawdę: nawet dziennikarze najpoczytniejszych polskich gazet nie są w stanie uniknąć generalizacji i uniknąć kreowania stereotypów. W owych tekstach Anglia to piekło lub raj. Nic pośrodku. Polak w Anglii to obywatel drugiej kategorii, bezdomny, pijak bez znajomości języka lub świetnie wykształcony i znający się na rzeczy fachowiec, który robi na Wyspach oszałamiającą karierę. Częściowo jest tak dlatego, że reportaże z Wysp to zawsze reportaże o Polakach. Nigdy o bezdomnych, bankowcach czy budowlańcach. Zawsze opisywany fragment rzeczywistości ma tłumaczyć całość - wyjaśnia autor. - Wśród tych popadających w skrajności tekstów dominują niestety te, w których Anglia to piekło, a Polak to nieudacznik przeszkadzający miejscowym w spokojnym i dostatnim życiu. Taki obraz jest jednocześnie daleki od rzeczywistości i bardzo przekonujący. Daleki od rzeczywistości, bo tak bywa, a nie jest. A przekonujący, ponieważ powiela i wzmacnia stereotyp - pisze Borejza. A Londyn? "Ciasne, brudne, zawszone miasto. Wiecie, ile tam szczurów?!" ("Gudbaj Elka", Gazeta Wyborcza) 5. Londyńczycy Kolejny obraz polskiej emigracji w Londynie, tym razem widziany oczami Ewy Popiołek i Marka Kreutza - scenarzystów, którzy spędzili wiele tygodni wśród Polaków w Londynie. Czy te kilka tygodni wystarczyło, aby przedstawić portret zgodny z rzeczywistością? "Londyńczycy" to serial uwielbiany przez rodaków w Polsce, lecz odbierany bardzo sceptycznie przez rzekomych bohaterów z "życia wziętych", na których serial ma się opierać. W Polsce bije rekordy popularności, wszyscy z uwielbieniem siadają przed ekranami telewizorów, z szansą, aby w końcu zobaczyć, co ich pociechy, mężowie, żony, czy nawet rodzice naprawdę nad Tamizą wyprawiają. Dla tych widzów "Londyńczycy" są tacy "prawdziwi, życiowi". Najmniej prawdziwy jest ten serial dla nas, prawdziwych londyńczyków. Może więc coś w tym jest, tej prawdziwości? Nawet jeśli niektórzy z nas będą wymagać głębszej perswazji. - Najlepszy polski serial? Dla mnie jest to jeden z najgorszych <a href="http://www.swiatseriali.pl" target="_blank">seriali</a>! Mieszkam w Londynie (nawet bywam w tych miejscach, gdzie jest ten serial kręcony) i powiem, że jest on strasznie przesadzony. Już w pierwszym czy drugim odcinku wątek tej dziewczyny, która ma przemycić narkotyki jest patologiczny. Ten serial ma chyba zniechęcić Polaków do emigracji. Ręczę swoją ręką, że Londyn tak nie wygląda, nie oglądam tego serialu, ale kiedy się na niego nie natknę, za każdym razem jest jakiś chory epizod - komentuje londyńczyk na jednym z forów. 6. Polska! Year Percepcja, że Polacy to ci imigranci, którzy zrobią wszystko za najniższą stawkę, jest już tak przestarzała i niemodna, że żaden szanujący się Anglik z wyższej (a nawet średniej) klasy nie wypowie podobnej opinii na głos. Czas szydzenia z polskich robotników odszedł w zapomnienie, rok 2009 zapoczątkował trend na poznawanie polskiej kultury. POLSKA! YEAR to jeden z najnowszych przedsięwzięć mających na celu przybliżenie brytyjskiej publiczności największych dokonań polskiej kultury i twórczości najwybitniejszych Polskich artystów. Prezentowane będą wyjątkowe dzieła z polskich kolekcji muzealnych oraz prace młodych artystów i projektantów, koncerty z udziałem polskich wykonawców, a także prezentacje polskiej muzyki w wykonaniu brytyjskich zespołów i solistów. Planowane są spektakle teatralne, przeglądy polskiej dramaturgii i promocja polskiej literatury na wybranych brytyjskich festiwalach literackich. POLSKA! YEAR rozpoczął się wiosną 2009 i będzie kontynuowany w 2010 roku. Projekt jest efektem wizyt ponad 150 kuratorów, artystów i dziennikarzy, którzy w ciągu półtora roku przygotowań odwiedzili Polskę. Dzięki tym wizytom mogli na własne oczy przekonać się, że Polska to kraj dynamiczny, posiadający bogate tradycje i kulturę, historycznie i cywilizacyjnie znacznie bliższy Brytyjczykom niż to wynika z obiegowych sądów i przypisywanych Polakom stereotypów. Czyżby Brytyjczycy, w swych zmaganiach z polskimi emigrantami, postanowili kierować się porzekadłem "If you can't beat them, join them" (jeśli nie możesz ich pokonać, dołącz do nich)? 7. Poles Apart Z oficjalnych statystyk wynika, że od 2004 roku aż 600 tys. Polaków przyjechało na Wyspy w poszukiwaniu pracy. Dwóch Brytyjczyków, Dan i Mark, odwracają trend i jadą znaleźć pracę w Warszawie, przekonani, że z ich doświadczeniem i pochodzeniem, nie będzie to specjalnie trudne. Rzeczywistość jest jednak dużo bardziej skomplikowana, o czym my, polscy emigranci, wiemy doskonale. Przedstawienie "Poles Apart" opowiada o ich zmaganiach i refleksjach podczas pobytu w polskiej stolicy. Nie brakuje humoru, co jednak najbardziej urzeka to sposób, w jaki brytyjscy aktorzy ukazują swoją empatię i zrozumienie dla nas, Polaków w Wielkiej Brytanii. Po latach noszenia męczącej etykiety "zdesperowanego emigranta", który za grosze wykona jakąkolwiek pracę, w końcu staliśmy się inspiracją i obiektem podziwu. Opowiadając "naszą" historię, Mark Whiteley i Daniel Hoffmann-Gill zwracają również uwagę na problem rasizmu, wciąż jeszcze tak bardzo dzielący mieszkańców Wielkiej Brytanii. Zapytani dlaczego Polacy stali się ich inspiracją, odpowiadają: - Mieliśmy dosyć tego, w jaki sposób brytyjskie media opisują Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. Przeciętny Brytyjczyk nie maja zielonego pojęcia, jak ciężko jest odnaleźć się, pracować i żyć w obcym kraju. 8. Kradzież karpi To już coroczna tradycja. Kiedy zbliżają się święta Bożego Narodzenia, brytyjskie tabloidy rozpisują się nad tym, jak to kradniemy ich karpia, aby zaoszczędzić na kolacji wigilijnej. Tim Dowling z dziennika "The Guardian" w 2007 zauważył, że Polacy traktują łowienie karpi jako źródło pożywienia, zamiast jako niewinny sport. Przedstawia również sondę, z której wynika, iż 34 na 60 rybaków traktuje kradzież karpi przez Polaków jako większe zagrożenie niż globalne ocieplenie. Z tego powodu wyprodukowano specjalną tablicę, która ma na celu tłumaczyć, na czym polega "Catch and release" (złap i wypuść) - kultura brytyjskich wędkarzy. Tablica głosi również: Nie krzywdź karpia, nie gotuj karpia i... nie umawiaj się z karpiem na randkę! 9. Cooltura dla polskich kobiet To był z pewnością niezapomniany wieczór! 8 marca w dniu Święta Kobiet legendarny, londyński klub Shepherd's Bush Empire stał się świadkiem wielkiego święta polskiej muzyki. Pełna sala, mieszcząca 2 tys. osób, fantastyczne występy Natalii Lesz, Kasi Cerekwickiej i Kasi Kowalskiej oraz szampańska zabawa publiczności, pośród której prym wiodły panie - tak w skrócie można opisać Pierwszy Festiwal Cooltury. Gościem specjalnym festiwalu był <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-kazimierz-marcinkiewicz,gsbi,1498" title="Kazimierz Marcinkiewicz" target="_blank">Kazimierz Marcinkiewicz</a>, który po raz pierwszy publicznie pojawił się ze swoją wybranką, Izabelą. Całemu przedsięwzięciu patronowali natomiast: organizator imprezy Cooltura Ltd, wydawca Cooltury - największego polskiego tygodnika w Londynie, Polskie Radio Londyn i portal dla Polaków w Londynie elondyn.co.uk. W Polsce w promocję włączyli się zaś miesięcznik muzyczny Machina i Telewizja Polsat, która pokazała relację z festiwalu. Bohaterami tego wieczoru byli jednak wszyscy, którzy przyszli do Shepherd's Bush Empire. Niespełna czterogodzinny koncert był bowiem okazją do przeżycia niezwykłych, muzycznych wzruszeń i dobrej zabawy. - Mamy duże doświadczenie w organizowaniu imprez kulturalnych dla Polaków na tę skalę. Cieszę się, że zainteresowanie festiwalem przerosło nasze wyobrażenia, ale świadczy to o ogromnym zapotrzebowaniu na tego typu imprezy organizowane dla polskiej społeczności z Wysp Brytyjskich. Dlatego dziękuję wszystkim, którzy bawili się z nami w Dniu Kobiet na pierwszym Festiwalu Cooltury i już teraz zapraszam na kolejny Festiwal Cooltury 2010, który odbędzie się 24 kwietnia, także w legendarnej Shepherds Bush Empire, w której nie tak dawno, gdyż 7 listopada odbył się niezapomniany występ zespołu Feel. Tym razem gwiazdami będą zespoły Coma i Lady Pank, a wszystkie szczegóły dotyczące zarówno samego koncertu, jak i organizowanego przez nas jednocześnie konkursu dla zespołów muzycznych można znaleźć na stronie www.festiwalcooltury.co.uk. Będzie się działo! - podkreśla redaktor naczelny Cooltury, Dariusz Zeller. 10. Zabłyśnij podczas rozmowy towarzyskiej, czyli dowcipy o polskich emigrantach Jak nauczyć Anglika przeklinać w języku polskim? Tea who you yeah Bunny Scotch me tea who you Odd Pear Doll She Dee May She Tea Story Who You Yes Tess Q Tess Cute ass Spear The Lay Anglik podchodzi do Polaka: -Do you speak English? Polak z politowaniem: - Ty weź się zacznij uczyć polskiego, bo jest nas tutaj już ponad 500 000! W pociągu do Londynu, w jednym przedziale podróżują: Anglik, Kubańczyk, Japończyk i Polak.W pewnym momencie Kubańczyk otwiera okno i wyrzuca piękne, kubańskie cygaro. - Coś ty? Zgłupiał? - krzyczy Japończyk. - U nas na Kubie jest tego w bród! Po chwili wstaje Japończyk i wyrzuca przez okno swojego najnowszego laptopa. - Coś ty? Zgłupiał? - Krzyczy Anglik. - U nas w Japonii jest tego w bród! Po chwili wstaje Anglik i wyrzuca przez okno Polaka. - Coś Ty? Zgłupiał? - Krzyczy Kubańczyk z Japończykiem. - U nas w Anglii jest tego w bród!!! Karolina Zagrodna