Trzy lata temu Siergiej Aksjonow stanął na czele ruchu separatystycznego, wspierającego aneksję Krymu. Tekę szefa rządu dostał na posiedzeniu Rady Najwyższej Republiki Autonomicznej Krymu, na którym obecni byli uzbrojeni rosyjscy żołnierze. Dwa tygodnie później, także pod lufami karabinów, zorganizował referendum, którego wyniki wykorzystano do przyłączenia półwyspu do Rosji. W trzy lata od tamtych wydarzeń mieszkańcy Krymu mówią o zawiedzionych nadziejach, korupcji i bezrobociu, a szef krymskiego rządu - o wyższości monarchii nad demokracją. Z raportów organizacji monitorujących przestrzeganie praw człowieka wynika, że na półwyspie ograniczane są wolności obywatelskie, głównie wolność słowa i zgromadzeń. Według Amnesty International, represje dotknęły organizacje obywatelskie, niezależne media i mniejszość tatarską.