Kowal podkreślił, że bezpieczeństwo Polski wygląda zupełnie inaczej niż bezpieczeństwo Niemiec. - Co to znaczy, że nie będziemy wymachiwać szabelką? Czy jest to tożsame z tym, że nie będziemy się upominali o własne bezpieczeństwo? - zaznaczył. Wskazał też powody, dla których Polska w żadnym wypadku nie powinna bagatelizować tego, co dzieje się na Ukrainie. - To nie Niemcy graniczą z Ukrainą, dla nich najważniejszym partnerem jest Rosja. I to dlatego Niemcy zachęcają nas, abyśmy się nie zajmowali tym, co się dzieje na Ukrainie. A my zajmujemy się Ukrainą nie dlatego, żeśmy się w niej zakochali, ale dlatego, że rozumiemy, iż jak Ukraina padnie, to dla Polski stanie się to niebezpieczne - tłumaczył na antenie TVN24. Dodał też, że Kopacz powinna wyraźnie powiedzieć, że Niemcy nie są w stanie wykonać swoich zobowiązań wobec NATO. Według Kowala, na Ukrainie pojawiła się obawa, że nowy polski rząd zmieni swoje podejście. - Jest przeczucie, że Polacy stają się coraz bardziej kunktatorscy - przekonywał. - Jeśli mamy zmieniać swoją politykę zagraniczną zawsze wtedy, gdy ktoś krzyknie na Kremlu, to lepiej niech ją prowadzi za nas Bruksela - podsumował. .