1 stycznia 23-letnia kobieta zgłosiła gwałt, do jakiego miał dopuścić się kelner hotelu, w którym zatrzymała się razem ze swoim narzeczonym. Jednak zamiast aresztować sprawcę gwałtu, policja aresztowała dziewczynę i jej partnera za współżycie pozamałżeńskie oraz za spożywanie alkoholu w miejscu do tego niedozwolonym. Za popełnione czyny groziło im nawet 6 lat więzienia. Krótkie śledztwo wykazało, że do gwałtu nie doszło, a skarżąca muzułmanka sama zgodziła się na odbycie stosunku płciowego. Jednak po powrocie do Wielkiej Brytanii kobieta postanowiła opowiedzieć, co naprawdę wydarzyło się w pięciogwiazdkowym dubajskim hotelu. Według niej, po zgłoszeniu gwałtu, do hotelu przybyło około pięciu policjantów, którzy zabrali ją do osobnego pokoju, gdzie wypytywali ją o to ile razy współżyła ze swoim narzeczonym i jakie pozycje najbardziej preferuje. Jeszcze tego samego dnia trafiła do aresztu. W obawie przed możliwością zajścia w ciążę poprosiła o tabletkę poronną, ale z uwagi na obowiązujące w Dubaju prawo, jej prośba nie została spełniona. Mimo gwałtu, kobieta doskonale zdawała sobie sprawę, że jedynym sposobem na wyjście z aresztu jest popisanie dokumentów, wskazujących na to, iż do niego nie doszło. 23-latka obecnie czeka z niecierpliwością na wyniki badań, ponieważ nie ma pewności, że nie została zarażona wirusem HIV.