Specjalny certyfikat - tzw. poświadczenie bezpieczeństwa - umożliwia zapoznawanie się z informacjami chronionymi tajemnicą państwa. Posiadanie tego dokumentu to jeden z podstawowych warunków, jakie muszą spełnić członkowie komisji weryfikacyjnej WSI. Tymczasem Piotrowi Bączkowi i Leszkowi Pietrzakowi, w których domach ABW dokonała rewizji, grozi cofnięcie uprawnień. Jeśli znajdą się dowody świadczące o tym, że posiadacz certyfikatu mógł naruszyć tajemnicę, wszczyna się postępowanie kontrolne. W praktyce uruchomienie takiej procedury automatycznie skutkuje ograniczeniem, a zwykle wyłączeniem dostępu do informacji niejawnych sprawdzanej osoby. Zainteresowanego może obciążać np. fakt przechowywania w prywatnym domu materiałów, które powinny się znajdować w specjalnych kancelariach tajnych. - Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego zwrócił się do Prokuratury Krajowej z prośbą o udzielenie informacji, czy w trakcie przeprowadzonego przez funkcjonariuszy ABW przeszukania mieszkań Bączka i Pietrzaka zostały zabezpieczone dokumenty niejawne. Po uzyskaniu odpowiedzi SKW podejmie stosowne działania - poinformowano nas w biurze prasowym MON. Ewentualne cofnięcie Bączkowi dostępu do informacji niejawnych może oznaczać również koniec jego kariery jako asystenta Jacka Kurskiego (PiS), członka sejmowej komisji śledczej ds. nacisków na wymiar sprawiedliwości. Większość dokumentów i zeznań świadków, z jakimi zapoznaje się komisja, jest bowiem objęta tajemnicą. Sam Kurski tłumaczył zresztą zatrudnienie Piotra Bączka faktem posiadania przez niego poświadczenia bezpieczeństwa.