Polacy należą do narodu narzekającego. Uważają, że jak coś może pójść źle to tak pójdzie. Mało tego, wielu z nas uważa, że jak coś ma pójść dobrze to też pójdzie źle. Jedynie w czasie kampanii wyborczej Polacy słyszą, że będzie dobrze. Oczywiście z małym zastrzeżeniem."Będzie dobrze jeśli zagłosujesz na nas lub na mnie. Ale jeśli zagłosujesz na moich przeciwników, to będzie źle". A Polacy są przekonani, że będzie źle. Mają to wyssane z mlekiem matki. Więc głosują na przeciwników. To zdanie dedykuję tym z nas, którzy będą rozczarowani wynikami wyborów. Dla pocieszenia. Jerzy Urban będzie głosował z obrzydzeniem, Aleksander Kwaśniewski będzie głosował z umiarem (bez szkodzenia żadnemu z kandydatów), a Andrzej Lepper z przekonaniem. Tyle lat Samoobrona wołała "Balcerowicz musi odejść" i tylko echo jej odpowiadało. Aż wreszcie usłyszała "Skoro musi, to odejdzie". Oglądam naszego obecnego prezydenta z Moniką Olejnik. Na zakończenie pani Monika wręcza Aleksandrowi Kwaśniewskiemu dwie kartki. Można się domyślać, że prezydent ma wylosować jednego z kandydatów. Prezydent nie chce. Broni się. Kiedy już schodzą z wizji (niezupełnie, bo przecież ich widzimy) prezydent bierze jednak jedną z kartek,tylko my nie wiemy którą. I tu następuje manipulacja telewizyjna, bo zaraz po napisach pokazuje się jakieś dziecko zwane Brodką, a tuż po nim Donald Tusk mówi: "kiedy po śmierci Aleksandra Wielkiego..." ...no to już przesada! To sugeruje, że prezydent wybrał Donalda Tuska! A czy to dobrze czy źle? Pamiętam, że kiedy wybrano Karola Wojtyłę na papieża pierwszy sekretarz PZPR w Katowicach niejaki towarzysz Grudzień (naprawdę! Tak się nazywał - potem miał zmienić nazwisko na Grudzień '81) wyszedł na mównicę i powiedział a może przeczytał (oni wtedy czytali): "Jeśli mnie spytacie, towarzysze, czy to dobrze czy źle, że Polak został papieżem odpowiem: Nie wiem" - koniec cytatu. No więc ja też nie wiem czy to dobrze czy źle, że Aleksander Kwaśniewski poparł lub nie poparł. Okaże się w niedzielę. To już wkrótce. I wtedy spotkam się z Państwem po raz ostatni. Krzysztof Piasecki