- nieco zmieniony projekt wypracowany jeszcze przez rząd , który był już raz złożony w Sejmie. Projekt PiS przewiduje, że funkcjonariusze państwowi mają być zobowiązani nie tylko do przedstawienia stanu majątkowego, ale także do wskazania źródeł jego pochodzenia; mają też informować o majątku współmałżonków. PiS proponuje też rozszerzenie wykazu stanowisk, których objęcie będzie wymagało złożenia oświadczeń majątkowych, np. o kierowników jednostek organizacyjnych ZUS, NFZ, dyplomatów kierowników ZOZ-ów, pracowników gabinetów politycznych. Zaostrza również odpowiedzialność dyscyplinarną i karną za niewypełnienie obowiązków przewidzianych w ustawie. Według Gosiewskiego, projekt wprowadza jednolite obowiązki antykorupcyjne dla wszystkich osób pełniących funkcję publiczną. Marszałek Sejmu powiedział w czwartek, że "aktywność PiS wskazuje raczej na zamysł czysto polityczny, niż na rzeczywistą chęć uregulowania czegokolwiek" - podkreślił Komorowski. Przypomniał, że PiS miało pomysł lustracji majątkowej "już parę lat temu i przez ten czas nie próbowało go wdrożyć w życie". W opinii marszałka, "radosna twórczość w sytuacji kiedy się nie ponosi odpowiedzialności za nic, jest czymś typowym dla polskiego życia politycznego". Jak ocenił Komorowski, jeżeli coś "zatrzymuje się na etapie pomysłu, to warto zadać sobie pytanie, dlaczego ci, którzy mieli tak znakomite pomysły nie próbowali ich zrealizować". Jak podkreślił marszałek, ze strony PiS nie było woli politycznej wdrożenia tej ustawy. Zdaniem szefa klubu PSL Stanisława Żelichowskiego, "w państwie obywatelskim, jeżeli pokaże się granice prawa, to się nie opłaca, przy określonym poziomie życia, jej przekraczać". - PiS wszędzie dopatruje się korupcji i nie może zrozumieć, jak niektórym się udało a innym nie. Tak jest świat urządzony i ja wiem jako biolog, że leniwy lew mniej mięsa zjada niż lew chyży. Takie jest prawo - stwierdził Żelichowski.