Przez cały weekend informacja o morderstwie okupowała czołówki wszystkich programów informacyjnych. Policja udostępniła mediom materiał wideo nagrany podczas wizji lokalnej. Morderca opowiada w nim ze szczegółami, jak zamordował dziecko. Telewizje materiał wyemitowały - przecież chodziło o przekazanie informacji społeczeństwu. Broń Boże o oglądalność. Dzisiaj poznajemy kolejne makabryczne szczegóły tej zbrodni. Prokuratorzy prowadzący śledztwo zwołali konferencję prasową. Opowiadali, jak chłopczyk wykrwawił się. Dywagowali jakie motywy kierowały mordercą, wyjaśniając, że na razie nie wiadomo, bo "im głębiej w las tym więcej drzew i sprawa będzie wymagała naprawdę pogłębionego śledztwa". Po co więc prokuratorzy zaprosili dziennikarzy? Bo - tłumaczyli - sprawa zbulwersowała całą Polskę i uznali, że opinia publiczna powinna dowiedzieć się, jakie są wyniki śledztwa. Otóż, po pierwsze, żadnych wyników śledztwa nie ma. A po drugie, opinia publiczna nie tylko nie ma prawa, ale też nie ma żadnego interesu wgłębiać się w szczegóły tragedii, jaka dotknęła rodzinę z Boguszowa. Rodzice i bliscy mają natomiast pełne prawo domagać się szacunku wobec ich cierpienia - przede wszystkim od funkcjonariuszy publicznych. Ci natomiast zwołują konferencję prasową i w świetle kamer opowiadają, jak bardzo są zszokowani tragedią. Czy prokuratorzy chcieli zaapelować do społeczeństwa o pomoc w ujęciu mordercy? Nie. Czy chcieli powiedzieć rodzicom, jak chronić dzieci przed zwyrodnialcami? Nie. Wystąpili przed kamerami, żeby opowiedzieć jak 9-letni malec wykrwawił się na śmierć. Czemu służyła ta konferencja? Eugeniusz Twaróg