W trakcie piątkowych obrad Sejmu jednym z punktów było pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy "Tak dla rodziny, nie dla gender". Według zaproponowanych zmian projekt miałby umożliwić prezydentowi Andrzejowi Dudzie wypowiedzenie Konwencji Rady Europy "o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej". Osobą referującą projekt był przedstawiciel Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Krzysztof Kasprzak. Emocje w Sejmie. Szymon Hołownia przerwał obrady Swoje wystąpienie działacz rozpoczął od przypomnienia przestępstwa dokonanego przez polityka związanego z Platformą Obywatelską Krzyszsztofa F., działacza LGBT. Kolejno wymieniane były drastyczne przykłady m.in. znęcania się nad osobami małoletnimi. Na słowa Kasprzaka zareagował prowadzący obrady marszałek Szymon Hołownia. - Jeżeli przyszedł pan tu po to, żeby raczyć nas drastycznymi szczegółami z kronik kryminalnych, a następnie wysnuć tezę, że mają one związek z orientacją seksualną osób, które je popełniły, rozumiem, że starczy panu odwagi, by stwierdzić, że te wszystkie zbrodnie, które są popełnione w związkach heteroseksualnych, również są popełnione przez heteroseksualizm tych osób - stwierdził. To jednak nie powstrzymało przedstawiciela projektu "Stop LGBT" przed kontynuowaniem kontrowersyjnej wypowiedzi. Przemówienie zostało kolejny raz przerwane przez marszałka Sejmu, który zdecydował się na wyłączenie mikrofonu. - Wielokrotnie składaliśmy projekty ustaw, wielokrotnie mieliśmy swobodę referowania. Pierwszy raz mamy do czynienia z tak zamordystycznym rządem - ocenił sytuację przedstawiciel wnioskodawców. - Zawsze musi być ten pierwszy raz - skwitował Szymon Hołownia, zarządzając przerwę w obradach. Sejm. Przemówienie przed pustą salą Po chwilowej przerwie Krzysztof Kasprzak powrócił na mównicę sejmową, by kontynuować wypowiedź. - Zostaliśmy pouczeni o tym, co nam wolno mówić, a czego nie wolno mówić. Jaki był wspólny mianownik tych wszystkich wydarzeń? Dlaczego je przywoływałem (...)? Wspólny mianownik jest taki, że nie można powiedzieć nic złego na temat środowiska LGBT - mówił. Następstwem tych zdań było ogłoszenie kolejnej, tym razem pięciominutowej przerwy w obradach. Zdecydowana większość posłów zdecydowała się opuścić salę obrad, w której pozostali wyłącznie posłowie Konfederacji Grzegorz Braun i Roman Fritz. Pomimo wyłączonego mikrofonu przedstawiciel wnioskodawców kontynuował swoją wypowiedź do pustej sali. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!