Według jednego z mitów król Tracji, Likurg (nie mylić z Likurgiem, królem Sparty) sprzeciwiał się wprowadzeniu na swoich ziemiach kultu Dionizosa, który przybył do Hellady z zewnątrz. Na co dzień wesoły opiekun wina i dobrej zabawy nie był zadowolony z takiej postawy władcy, więc ukarał go tak, jak na antyczne bóstwo przystało - zaplątał w winorośl, a potem uczynił go szaleńcem. Opowieść o Likurgu stanowi metaforę ścierania się w basenie Morza Śródziemnego różnych kultów i religii. Stanowiła też kanwę to stworzenia pewnego naczynia, które do dzisiaj zadziwia badaczy historii i nie tylko ich. W latach 50. XX wieku do londyńskiego British Museum trafił bardzo cenny obiekt - rzymski puchar stworzony około 300 roku naszej ery, zachowany w idealnym stanie, przedstawiający scenę zaplątania Likurga. Nikogo nie zastanowiło to, dlaczego Rzymianie przedstawili scenę z greckiej mitologii, gdyż zagadka ta zeszła na drugi plan, kiedy tylko pracownicy muzeum ujrzeli przedmiot. Podczas jego wstępnych oględzin zauważyli bowiem coś bardzo dziwnego. W zależności od tego, z której strony spoglądali na naczynie, przybierało ono inną barwę i zmieniało stopień transparentności. Przez około 40 lat naukowcy głowili się nad tym, skąd biorą się niesamowite właściwości kielicha. Pewnego dnia, w roku 1990, ktoś wpadł na pomysł zbadania obiektu pod mikroskopem i wreszcie poznano prawdę. Rzymianie zastosowali... nanotechnologię. Twórcy dzieła rozkruszyli szkło z drobinkami złota i srebra, uzyskując cząstki o średnicy 50 - 70 nanometrów (dla porównania ziarenko soli jest jakieś 1000 razy większe). Używając tego niecodziennego materiału stworzyli coś, co nazywamy dzisiaj szkłem diachronicznym, czyli takim, którego przybiera różny kolor w zależności od kierunku i kąta padania promieni świetlnych. ***Zobacz także***