Konrad Piasecki: Mamy kolejne taśmy i mamy kolejne powody wstydu dla Platformy. Małgorzata Kidawa-Błońska: - Mamy kolejne taśmy, ale te kolejne taśmy pojawiające się na trzy dni przed wyborami... Kiedy się pojawiają, to się pojawiają, ale były nagrane półtora roku temu. - Na trzy dni przed wyborami pojawiające się w takiej a nie innej stacji telewizyjnej i tak naprawdę z tych taśm nie dowiadujemy się niczego nowego. Dowiadujemy się, że szef Najwyższej Izby Kontroli pisze ustawę dla Jana Kulczyka, mamy lobbystów, którzy chwalą się rozmowami z premierem i chwalą się wysłaniem wiceministrów, żeby załatwiali ich sprawy. - Gdybyśmy posłuchali, czym się chwalą ludzie w swoich domach, to naprawdę czasami chwalą się rzeczami, których nigdy nie robili, więc ja do tych taśm nie przywiązuję specjalnej wagi. Ale skoro lobbysta cytuje słowa Donalda Tuska, to chyba jednak nie konfabuluje. - Ja powiem tak. Ja nawet nie wiem, czy te taśmy są prawdziwe. Taśmy na trzy dni przed wyborami, a przecież ostatnie półtora roku to są taśmy. Są jakieś taśmy, ileś godzin, ciągle słyszymy, że tych godzin jest bardzo dużo. Pani marszałek, czasami pokuta za grzechy jest rozciągnięta w czasie. A jak się nagrzeszyło.... - To prawda, ale pokuta się kiedyś skończy, na szczęście. Obaj panowie, o których mówi pan Wawrzynowicz, kandydują. Jeden z Pomorza, drugi z Zachodniego Pomorza. I co z tym poczniecie? - To zadecydują wyborcy, czy te osoby zweryfikują czy nie. Nie ma lepszej weryfikacji. A co by pan zrobiła z kolejnym głazem w ogrodzie szefa Najwyższej Izby Kontroli? - Tu jest sprawa trudniejsza, ale ja powtarzam, ta decyzja powinna należeć do Krzysztofa Kwiatkowskiego. Tylko że on trwa i o dymisji nie chce słyszeć. - Najwyższa Izba Kontroli to jest taka instytucja, na którą nie powinien padać żaden, nawet najmniejszy cień. Nie ma pani poczucia, że te taśmy dopełniają dosyć ponurego obrazu ostatniego 8-lecia. - Nie, bo te 8 lat nie było ponure. Taśmy były, to prawda. I w taśmach było dużo przede wszystkim fatalnego języka i takiego pokazania polityków w bardzo złym świetle. Te taśmy to nie tylko język, ale też fakty, prywatyzacja, o której tutaj w tych taśmach wiele jest mowy. - Jest mowa, ale na razie prokuratura nie postawiła nikomu żadnego zarzutu. Ciągle poruszamy się w tym, co jest w tych taśmach i ciągle, co dla mnie jest bardzo przykre, nie wiemy po co to było nagrywane i dlaczego na taką skalę. I ta świadomość, że każdy z nas w każdej chwili może być nagrywany i że Wielkiego Brata mamy wokół siebie cały czas. Ale to tylko potwierdza tezę, że wszyscy, a politycy zwłaszcza powinni przez cały czas, nawet w prywatnych rozmowach zachowywać się uczciwie. A z tych taśm to nie wynika. - Ale też nie wynika, że było to nieuczciwe. Taśmy były dla Platformy bardzo przykre, ale to było 8 lat, a taśmy są jednym małym wycinkiem tego wszystkiego. Raczej wolałabym mówić o pozytywach. Pani marszałek, wie pani, że to jest ostatni taki piątek. Ostatni piątek 8-lecia, epoki czy ery rządów Platformy Obywatelskiej. - Każde ugrupowanie ma gorsze i lepsze momenty. Tak na prawdę nie wiemy, co będzie w następny piątek. To jeszcze poczekajmy spokojnie. No ale widzimy sondaże i wiemy, że Platforma tych wyborów nie wygra - tu się zgodzimy. - Widzimy sondaże, zobaczymy, co będzie. Naprawdę ja jestem przekonana, że te sondaże nas bardzo zaskoczą i będziemy bardzo długo je wszyscy analizowali. A nie ma w pani nastroju dekadencji? - Dekadencja to piękne słowo, mi bardzo się podoba z moją duszą artystyczną i powiem, że piątków będzie jeszcze bardzo dużo... Piątków będzie dużo, ale takich... - ...i będą różne. ...takich piątków rządów Platformy wiele już chyba nie będzie. - Mogą być inne, również bardzo ciekawe, za jakiś czas. Dlaczego Platforma przegra te wybory bardziej, niż PiS przegrywał z Platformą? - A nie wiemy, czy bardziej przegra. Nie wiemy - domyślamy się. - Domyślamy się - i to pan się domyśla. Zobaczymy, jaka będzie ocena Polaków... A przyzna pani: "Przegrana nam się należy. Czas zmienić władzę, po 8 latach powinniśmy jednak - dla higieny choćby - odejść"? - Nie, nie. Odchodzi się nie dla higieny. Ja przypominam, że pani Merkel w Niemczech rządzi trzecią kadencję... Ale rządzi w wielkiej koalicji z SPD. - Ale rządzi i bierze odpowiedzialność - są sytuacje, że odpowiedzialność jest najważniejszym słowem, jakie powinno być używane w kraju. A powie pani, że za afery, za słabości, za zaniedbania, za niekonsekwencję, za wyjałowienie należy się kara Platformie? - A dlaczego nie powiedzieć, że należy się nagroda za rzeczy, które zrobiliśmy bardzo pozytywnie? Naprawdę te 8 lat to był najlepszy czas dla Polski w ostatnim 25-leciu. Ale nagrody już dostaliście. - Nie, nagrody jeszcze nie dostaliśmy. Przez 8 lat rządziliście, przez 5 lat mieliście prezydenta, przez 5 lat mieliście jednolite rządy Platformy... - Przepraszam: prezydenta mieli Polacy. Nie mówmy, że my mieliśmy prezydenta... Ale wywodził się z Platformy Obywatelskiej. - Każdy polityk, który kandyduje na urząd prezydenta, wywodzi się z jakiejś opcji politycznej i akurat Bronisław Komorowski był prezydentem bardzo obiektywnym, prezydentem wszystkich Polaków. A nie jest tak, że wszystko zaczęło się od jego przegranej? - Na pewno to był bardzo trudny moment. To na pewno było duże zaskoczenie. Ale myśli pani, że to była praprzyczyna czy raczej już konsekwencja tego, że Polacy przestali kochać Platformę? O ile kiedykolwiek kochali. - Nie trzeba partii politycznej kochać, wystarczy mieć do niej zaufanie i z nią współpracować. Na pewno to był bardzo trudny moment i mam wrażenie, że te pierwsze tygodnie po przegranej Komorowskiego to był najtrudniejszy czas dla Platformy. I pozbieraliście się? Czy wciąż nie? - Jako Platforma na pewno się pozbieraliśmy. Ja widzę zupełnie inną Platformę i ten czas kampanii także pokazał, że znowu mamy drużynę. Na początku rzeczywiście każdy bardzo indywidualnie starał się... Naprawdę pani tę drużynę widzi? Bo ja widzę Ewę Kopacz, która jest na billboardach, na plakatach, w reklamówkach - natomiast drużyny właśnie zupełnie w Platformie nie widzę. Kiedyś widziałem, a dzisiaj w Platformie nie ma drużyny. - Oczywiście na billboardach jest Ewa Kopacz, ale drużyna jest i ja jestem o Platformę spokojna, niezależnie od tego, co będzie w niedzielę - a ja jestem zawsze optymistką - to Platforma dobrze przejdzie przez zastępczy czas. No tak, ale jeśli w niedzielę będzie źle, to jakiego rodzaju rozliczenia w Platformie należy przeprowadzić? Zmienić lidera? - Rozliczenia zawsze trzeba robić, podsumowywać to, co się zrobiło, ale najpierw trzeba znaleźć rozwiązanie dobre dla Polski, co powinniśmy robić jako Platforma. A rozliczenia... na to zawsze znajdzie się czas, chociaż ja mówię - dzisiaj nie spekulujmy, bo wybory w - niedzielę. Polacy, jak tutaj nawet słyszałam, wchodząc do studia, decyzję podejmują w ostatniej chwili. A 8 proc., która nie wie jeszcze, na kogo głosować, to jest te 8 proc., które może zmienić wynik wyborów diametralnie. Ale jeśli przegracie, to powie pani - to w dużej mierze wina zmiany lidera, czy efekt zmiany lidera? - Wyborów nie wygrywa jedna osoba. Czyli jeśli przegracie, to przegracie wszyscy. - Dokładnie, to nie ma tak, że jedna osoba przegrywa politykę, to jest gra zespołowa i jeżeli każdy gdzieś popełnia błąd, to to rzutuje na wszystkich innych. To nie ma tak, że jest jednoosobowa odpowiedzialność za to. I naprawdę pani liczy, że straszenie PiS-em, które Platforma uprawia znowu, na ostatniej prostej pomoże? - Wie pan co, to nie jest straszenie PiS-em. Nie no, straszycie... no pani marszałek... - No przepraszam pana bardzo, jeżeli ja słyszę, że film będziemy kręcić w Hollywoodzie i do tego jeden, to znaczy co - nie będziemy w Polsce robili filmów? Nie no, nie... przeinacza pani słowa. Prezes mówi, nakręćmy jeden dobry hollywodzki film o historii Polski i zmieńmy jej obraz. - Jeden słuszny. Jeden dobry, mówi. - Mówił jeden słuszny, czyli będzie jeden słuszny film. Jeżeli mówił o tym, że będzie można odwoływać sędziego dlatego, że prezydentowi nie będzie się podobał, to o czym my mówimy... No nie, ale w konstytucji nawet, w projekcie konstytucji, którym tak strasznie straszycie jest opisana ścieżka odwoływania sędziego. - I bardzo precyzyjnie widać, że każdego można odwołać. No ale jeśli się sędzia sprzeniewierza swojemu urzędowi, to może warto go czasami móc odwołać. - Teraz też, jeżeli nie wykonuje, można. A tutaj daje taką ścieżkę, że jedna osoba może decydować o życiu ludzi i to mi się nie podoba. Dlatego ja mam prawo mówić, co mi się nie podoba i ja tego nie chcę i to nie jest straszenie, ja się po prostu na to nie godzę. A czytała pani ten projekt konstytucji, którym tak przestraszacie? - Tak, tak... Na przykład pani premier mówi, że tam nie ma domniemania niewinności. A tam jest domniemanie niewinności, to po co straszyć nieprawdziwie? - Znaczy... pan czytał tę konstytucję? Tak. - Podoba się panu? Jest kontrowersyjny, ale też nie widzę w nim nic strasznego. - No właśnie. Co jak co, ale konstytucja to jest ostatni dokument, który powinien być kontrowersyjny w naszym kraju. Naprawdę... Jest kontrowersyjny z punktu widzenia pewnego sposobu myślenia liberalnego, ale z punktu widzenia myślenia konserwatywnego już nie jest kontrowersyjny. - Nie, on jest kontrowersyjny z punktu widzenia demokracji. Bo konstytucja może być konserwatywna, może być liberalna, ale na pewno nie może być antydemokratyczna. Czyli co pani marszałek, to jest już koniec? - Czego koniec? Platformy i jej rządów? - Dlaczego? No żartuje pan chyba... Platforma jest już na tyle okrzepłą formacją, że to... No dobrze, to "epoki Platformy". - Na pewno zamykamy te 8 lat. A co będzie od niedzieli, zobaczymy. Na pewno Platforma nie zginie ze sceny politycznej, zobaczymy jaki będzie wynik i na pewno będziemy dalej działali i robili to, co uważamy, że jest rozsądne i dobre dla Polski. Konrad Piasecki