Stowarzyszenie "Wiara Lecha" toczy właśnie spór z Komisją Ligi Ekstraklasy S.A. o to, aby nie karać kibiców za bezpieczne używanie środków pirotechnicznych na stadionie. W tej sytuacji wydawało się, że podczas meczu z Wisłą w Krakowie atmosfera będzie wzorowa. Zresztą kibice Lecha od wielu lat są wzorem zachowania dla fanów innych drużyn. Tymczasem w 81. minucie meczu z sektora zajmowanego przez poznaniaków w kierunku sąsiedniego sektora Wisły poleciało kilkadziesiąt zimnych ogni. W dodatku był to sektor rodzinny. - Żałujemy tego co się stało, ale przez całą pierwszą połowę byliśmy prowokowani przez siedzących tam kibiców Wisły. W końcu kilku osobom puściły nerwy. Chciałem też zauważyć, że z pewnością nie był to tak do końca rodzinny sektor - tłumaczy prezes Wiary Lecha Jarosław Kiliński. Komisja Ligi ukarała Lecha zakazem organizowania wyjazdu kibiców na dwa mecze Orange Ekstraklasy oraz 20 tysiącami złotych kary. - Nie będziemy się odwoływać od tej kary, choć uważam, że jest przesadzona. To pierwszy taki wybryk kibiców Lecha i to spowodowany prowokacją - zauważa Kiliński. Wcześniej klub odwołał się od kary nałożonej za odpalenie rac na meczu w Lubinie (15 tysięcy złotych kary i zakaz wyjazdu na jeden mecz). Czy nowa kara może wpłynąć na to odwołanie? - Nie sądzę, liczymy na uwzględnienie naszego odwołania. Tych dwóch spraw nie powinno się ze sobą łączyć - ocenia prezes Wiary Lecha. Dodajmy, że rzucenie zimnych ogni nie spowodowało żadnych szkód i nie powinno wpłynąć na dyskusję nad używaniem pirotechniki, choć oczywiście samo zachowanie było naganne. Nastąpiło w najgorszym momencie - gdy kibice z różnych klubów zaczęli ze sobą współpracować w walce o wspólną sprawę. Po tym jak Wiara Lecha wycofała się z konkursu Orange Fair Play, na znak solidarności dołączyli do nich kibice wielu innych klubów. Zachowaniem w Krakowie poznańscy fani dali kolejny argument swoim oponentom z Ekstraklasy S.A., aby z subkulturą kibicowską walczyć, a nie rozmawiać. Miejmy nadzieję, że był to pojedynczy wybryk, który nie popsuje budowanego od lat pozytywnego wizerunku kibica Kolejorza. Zakaz wyjazdu na mecze Orange Ekstraklasy będzie bardzo ciężko wyegzekwować, co pokazali już m.in. kibice Legii. Tym bardziej, że zakaz obejmie m.in. mecz z Groclinem. Od wielu lat jedynym dniem w sezonie, gdy mały stadion w Grodzisku zapełnia się do ostatniego miejsca jest właśnie mecz z Lechem, na który kibice z Poznania w dużej części przyjeżdżają prywatnymi samochodami. Zresztą kibiców Lecha trudno byłoby powstrzymać przed wyjazdem na jakikolwiek mecz ich drużyny. Zenon Kubiak Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl