Najwięcej - blisko jedną trzecią pożarów - zanotowano w województwie mazowieckim. Leśnicy, którzy nie pozwalają nam już wchodzić do ponad połowy polskich lasów, apelują o rozwagę. Większość pożarów wybucha w wyniku nieostrożności lub celowych podpaleń. W Bieszczadach spłonął liczący dziesiątki lat ekosystem położony na stokach Rozsypańca w Bieszczadzkim Parku Narodowym. W pożarze blisko 50 hektarów traw i torfowisk zginęło wiele unikatowych roślin alpejskich i karpackich. Ptaki uciekły przed ogniem, ale spłonęły ich gniazda. Przed ogniem nie zdołały uciec owady, jaszczurki i ślimaki. Reporter sieci RMF Marcin Kandefer dotarł do strażników parkowych, którzy pilnują pogorzeliska (posłuchaj): W tej chwili wszyscy wyglądają już tylko jednego: deszczu. Opady nie tylko poprawią ogólną sytuację lasów, ale też gaszą nadal groźne i dymiące pogorzeliska. Cały czas płoną jednak Połoniny po stronie ukraińskiej. Tam nikt ich nie gasi. Sytuacja pogarsza się z godziny na godzinę także w lasach Warmii i Mazur. Wilgotność ściółki spadła tam zaledwie do 5 procent. - To najniższy poziom, jaki zanotowaliśmy w tym roku - mówią leśnicy. W 13 nadleśnictwach nie można wchodzić do lasu. Tak katastrofalnej sytuacji nie pamięta żaden z pracowników szczecińskiej dyrekcji lasów. Ściółka leśna zawiera zwykle od 45 do 50 procent wody. Ze Stanisławem Kmiecikiem ze szczecińskiej dyrekcji lasów rozmawiał reporter sieci RMF FM - Bartosz Świderski (posłuchaj). Panująca od tygodni susza to także poważny kłopot dla rolników. Według specjalistów z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej najgorzej jest w Zachodniej Polsce, ale także w okolicach Warszawy.