Kiedy świat dosłownie wali ci się na głowę, ale musisz siedzieć w biurze, bo to w końcu twoja praca, trzeba zastosować konkretne rozwiązania. Szczególnie, gdy twój pracodawca ma gdzieś fakt, że z sufitu spada gruz i kamienie. A co najlepiej chroni głowę? Oczywiście kask. Fotografie przedstawiające pracowników departamentu energetyki w Bandzie z motocyklowymi ochraniaczami na jako pierwsza opublikowała indyjska agencja ANI. Materiał momentalnie rozniósł się po sieci, wywołując mnóstwo żartów, ale także oburzenie z powodu warunków, w jakich muszą pracować urzędnicy. Nie jest to manifestacja ich miłości do przemieszczania się popularnym w Indiach środkiem lokomocji, jakim są skutery i motocykle ani wyraz sympatii do twórczości zespołu Daft Punk. Kaski są jedyną rozsądną opcją, żeby uchronić się przed odpadającym z sufitu tynkiem. Jak informują lokalne media, kaski nie są też konsekwencją żadnego happeningu ani formą protestu. Zdjęcia z urzędu wyraźnie pokazują, że w dachu budynku są całe dziury, z których co jakiś czas coś odpada. Pomieszczenie podtrzymuje tylko jeden filar, który lata swojej świetności ma już dawno za sobą. Pracownicy zgłaszali problem kilkukrotnie, gdyż ich biura są w fatalnym stanie nie od wczoraj, a od kilku lat. Nikt jednak nic z tym nie zrobił. Nie mogą po prostu przestać chodzić do pracy, bo miasto potrzebuje prądu cały czas, a to właśnie oni administrują systemem dostarczania energii elektrycznej. Jak na razie nie mają więc innego wyjścia.